Lokalny głos na temat przyszłości Kościoła [KOMENTARZE...]

Czy ujawnione akty pedofilii, którymi sprawcami byli także duchowni, spowodują ubytek wiernych? Co czeka polski Kościół? O to zapytaliśmy znanych płońszczan.

O pedofilii w Kościele mówiło się od lat. Jednak był to głos słabo słyszalny, tłumiony skutecznie przez sam Kościół. Wierni wytykali również duchownym pazerność, rozbuchany materializm czy wręcz ignorancję. Kościół zaprzeczał, albo milczał, a ci co odważali się głośno mówić, narażali się na przyklejanie etykiety antykleryków.

W ostatnim czasie, pojawiły się jednak głośne filmy, które w sposób wyrazisty przedstawiały problem pedofilii w Kościele. Zaczęły pojawiać się publikacje w prasie, a także książki poruszające tematy, które do niedawna były niemal zakazane. Prawda, która wychodziła na jaw, skutkowała demontażem pomnika księdza Jankowskiego w Gdańsku, który przecież w trudnych czasach walki z komunizmem był kapelanem ,,Solidarności”.

Papież Franciszek zdymisjonował kardynała Gulbinowicza, choć o jego zasługach nadal przypominają działacze ‘Solidarności’, choćby Frasyniuk czy Dutkiewicz. Prawda dosięgła również osobistego spowiednika prezydenta Lecha Wałęsy, kiedy ten sprawował najwyższy urząd w państwie. Wreszcie film ,,Don Stanislawo” o kardynale Stanisławie Dziwiszu pokazał zakamuflowaną postawę człowieka i najbliższego otoczenia papieża Jana Pawła II. Kardynał zasłania się niewiedzą, albo wręcz mówi, że są sprawy o których trzeba milczeć. To on miał hamować dopływ informacji do Jana Pawła II, dotyczących pedofilii wśród hierarchów kościelnych. A przecież jeśli zło rozniosło się na samej górze, to jak walczyć z tym w małych parafiach.

Dzisiaj środowiska lewicowo – liberalne zjawisko pedofilii wśród duchownych wykorzystują przeciwko papieżowi Janowi Pawłowi II. Zarzucają mu brak reakcji, nie przyjmując argumentów, że papież nie był dostatecznie informowany o zachowaniach części duchownych. Niektórzy domagają się zmian nazw szkół noszących imię wielkiego Polaka. Ta akcja zniesławiania Jana Pawła II to uderzenie w najczulszy autorytet współczesnej Polski. Podważanie autorytetu i nauki polskiego papieża, może prowadzić do otwarcia na oścież drogi do zmiany myślenia o Kościele, rodzinie, kwestiach moralnych. Powszechnie panuje przekonanie, że Kościół jest niereformowalny. A przecież dogmaty wiary nie mogą być zmienione. I w gruncie rzeczy znaczna część ludzi wierzących akceptuje taką wersję.

Jednak oficjalne z samego Kościoła płyną sygnały o malejącej liczbie wiernych. O odwracaniu się od Kościoła ludzi młodych. W Polsce dodatkowo pojawiają się zarzuty pod adresem Kościoła, że sprzyja on partii rządzącej. A ta udziela mu wsparcia, także materialnego. Choć taki sojusz z tronem przeważnie szkodzi Kościołowi.

W dużych miastach, kościoły znacznie opustoszały. Wiąże to się z utratą nie tylko zaufania do duchownych, ale w ogóle z kryzysem wiary. Nauczanie religii w szkole nie przyciąga młodych do wiary. Na tle prowincji nie jest tak źle, ale i tu padł cień pedofilii, zachłanności czy braku otwartości w relacji z wiernymi. A jak widzą te kwestie płońszczanie, do których zwróciliśmy się z prośbą o komentarz?

Kościół się obroni, ale religia powinna wrócić do salek katechetycznych

Józef Bluszcz, radny Rady Powiatu Płońskiego, mówi wprost.

- Kościół musi się oczyścić. To, co się stało, a chodzi o pedofilię, nie może zostać zamiecione pod dywan. Ukrywanie tego, co jest złe, szkodzi Kościołowi. Wpływa to zwłaszcza negatywnie na młodych ludzi.

Starsi nie chodzą do kościoła dla księdza, ale dlatego, że są wierzący. Pewnie noszą w sobie żal, czy nawet pretensje zwłaszcza do hierarchów kościelnych, że przez lata nic nie robili w sprawie pedofilii. Nie odciągnie ich to od Kościoła.

Młodzież reaguje inaczej, na nich to pewnie działa. Staje się nawet pretekstem do wyjścia na ulicę i manifestowania swojej wrogości wobec Kościoła. Dzisiaj oni są zagubieni, mają tyle pokus płynących z mediów.

Religia w szkole chyba nie spełnia swojej roli. Powinna wrócić do salek katechetycznych przy kościołach. Przybyło rodzin, w których nie ma praktyki chodzenia do kościoła. Młodzież z tych domów chodzi na religię z konieczności. Religia w salkach katechetycznych dałaby możliwość wyboru. Bo obecnie część młodzieży posuwa się nawet do nieprawnych zachowań wobec uczących księży. Zadziałało tu również to stwierdzenie ,,róbta, co chceta”.

Jeśli chodzi o naszego papieża Jana Pawła II i jego nauki niewiele się zmieniło. Dla Polaków papież Jan Paweł II pozostanie kimś wyjątkowym, kogo warto słuchać. Ci którzy go atakują, nie znają jego nauki, oni odrzucają go automatycznie.

Ludzie do kościoła nie przestaną chodzić, choć ich liczba będzie się zmniejszać. Mniej osób chodzi w procesjach Bożego Ciała czy na pasterkę. W mojej okolicy, według statystyki, do kościoła chodzi 1/4 mieszkańców. Wśród pozostałych są tacy, którzy deklarują się jako wierzący, ale we mszach nie uczestniczą.

Przeciwny atakom na papieża Polaka

Zbigniew Jaskłowski – starsza lewica

Ja pamiętam jak chodziłem na religię do salek przy kościele. Pamiętam księdza Śliwkę, do niego chodziło się na religię z chęcią. Potem kiedy politycy wzięli się za prawo i religię, to się zepsuło. Nastąpiły zależności polityczno – gospodarcze.

Pedofilia w Kościele był ukrywana przez wiele lat. Pokolenie osób starszych nie zrezygnuje z tego powodu z chodzenia do kościoła. Oni chodzą do kościoła od lat. Nie zmienią poglądów. Młodzi mają już inne spojrzenie na życie, spora część jest obojętna na religię.

Wielu hierarchów Kościoła zawiodło, bo zamiatali te sprawy pod dywan. Może mieli takie wytyczne z Watykanu...

Nie podoba mi się umniejszanie autorytetu papieża, Lecha Wałęsy i innych, którzy zasłużyli się dla Polski. Jestem przeciwny atakom na papieża Polaka, to wychodzi z tej młodej lewicy. Starsi działacze lewicowi widzą konieczność oddzielenia Kościoła od państwa, ale nie poprzez uderzenie w Jana Pawła II. Kościół nie straci tych, którzy chodzą do niego od lat, ale z młodymi będzie gorzej.

Afery pedofilskie w Kościele tylko podgrzały atmosferę wśród młodych. Niektórzy politycy będą to wykorzystywać.

Na problem patrzę szerzej

Henryk Zienkiewicz, przewodniczący Rady Miasta w Płońsku

O zjawiskach negatywnych, które zaistniały w sferze kościelnej, trzeba rozmawiać. Nie można tego przemilczeć. Kościół powinien stanąć w prawdzie. Dotyczy to zwłaszcza hierarchów kościelnych, którzy wiele spraw związanych z pedofilią zwyczajnie ukrywali.

Kościół powinien przyznać się do tego, co było złe i zadośćuczynić tym, którzy zostali pokrzywdzeni. Tak zrobiono w innych krajach.

Jeśli chodzi o nauki Jana Pawła II to paradoksalnie najwięcej skorzystali z nich prości ludzie, którzy bez trudu znaleźli w nich płaszczyznę wiary i nauki. Natomiast trzeba zapytać, co z tych nauk papieża wynieśli hierarchowie kościoła w Polsce. Czy kościół rzeczywiście sam realizuje przesłania z nich wynikające...

Jeśli chodzi o szkołę i nauczanie w niej religii, to mam pewne zastrzeżenia. Sam byłem dyrektorem szkoły, kiedy religię wprowadzano do szkół. Problem nie polega na tym, gdzie się uczy religii. Ale jak się uczy? I przez kogo?

Dyrektorzy szkół praktycznie nie mają wpływu na zatrudnianie katechetów. Nie mają też wpływu na program nauczania i jego realizację. O tym decyduje sam Kościół. Religia jest jakby wyjęta spoza jurysdykcji organów oświaty.

Jest również możliwość nauczania w szkołach etyki. Uczeń powinien mieć możliwość wyboru: religia albo etyka. Zwłaszcza w szkole średniej. Jednak dyrektorzy szkół jakby obawiali się wprowadzać lekcje etyki. Wprawdzie brakuje do nauczania tego przedmiotu nauczycieli, ale to można byłoby pokonać, gdyby bardziej wyjść w kierunku nauczania etyki.

Jeśli chodzi o tu, czy ludzie w Polsce oddalają się od Kościoła jak w wielu krajach na Zachodzie, to ten proces będzie postępował. W Płońsku też mniej młodych ludzi chodzi do kościoła, ale jakoś znaczących ubytków w tym względzie nie widać.