Zamknij

Korespondent wojenny Marcin Wyrwał gościł w Raciążu [FOTO]

17:01, 21.01.2023 RED Aktualizacja: 17:24, 21.01.2023
Skomentuj

W piątkowy wieczór mieszkańcy Raciąża oraz okolicznych miejscowości mieli okazję wziąć udział w wyjątkowym spotkaniu i usłyszeć co działo się na Ukrainie od 24 lutego ubiegłego roku od naocznego świadka tych wydarzeń. W MCKSiR zjawił się reporter Onetu – Marcin Wyrwał. - Był moment, że Rosjanie wystrzeliwali 60 tysięcy pocisków dziennie, Ukraińcy 5 tysięcy (...) - mówił m.in. znany korespondent wojenny. 

Na wstępie dziennikarza przywitali burmistrz Mariusz Godlewski oraz dyrektor domu kultury Artur Adamski, którzy wraz z radnym rady miejskiej Leszkiem Brdakiem stali za jego zaproszeniem do Raciąża. Marcin Wyrwał rozpoczął od przybliżenia okoliczności, w których zaczął podróżować na Ukrainę i relacjonować, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Zapoczątkowały to wydarzenia na Majdanie Niezależności z jesieni 2013 roku. Następnie korespondent był obecny na Krymie, gdzie w lutym 2014 roku zaczęli pojawiać się rosyjscy żołnierze bez dystynkcji wojskowych (tzw. zielone ludziki) w celu przygotowania działań zbrojnych zmierzających do oderwania półwyspu od Ukrainy. - Ja wtedy podchodziłem do nich i pytałem – panowie, skąd wy przyjechaliście? I pamiętam, że odpowiadali taką twardą, rosyjską angielszczyzną – „no komient”. 

Walki uliczne kilkaset metrów od hotelu

Marcin Wyrwał podkreślał, że od początku konfliktu na Ukrainie, czyli wydarzeń na Krymie, wojny w Donbasie, aż po atak z lutego 2022 roku cel Władimira Putina jest niezmienny – chce odbudować potęgę Związku Radzieckiego, a w kontekście granic powrotu co najmniej do stanu sprzed 1991 roku. Reporter wspominał swój wyjazd do Kijowa w lutym ubiegłego roku. – Pojechałem tam bodajże 7 lutego, to miało być tylko na chwilę. Mówiłem mojej żonie, że góra dwa tygodnie, a wróciłem po dwóch miesiącach […] Będąc tam na miejscu, już te dwa tygodnie wcześniej dało się wyczuć, że coś się wydarzy […] Bardzo szybko dowiedziałem się o tym, co się stało. Mieszkałem wtedy w Hotelu Ukraina w samym centrum Kijowa i o 4 rano dostałem telefon od znajomej osoby. Otworzyłem okno i już było słychać eksplozje. One były jeszcze odległe, ale dosyć dobrze słyszalne – opowiadał. Zaznaczył, że celem Rosjan na pierwsze godziny czy dni wojny było zajęcie jak największych połaci terytorium naszego wschodniego sąsiada – po 2014 roku było to 7% (części obwodu Donieckiego, Ługańskiego i Krymu), a w momencie pierwszej stabilizacji frontu było to już 21%. - Grupy dywersyjne wpadały do Kijowa i odbywały się tam walki uliczne. Mieszkałem wtedy niedaleko Targu Besarabskiego i w nocy było słychać odgłosy strzałów, a idąc ulicą drugiego dnia, jakieś 600-700 metrów dalej można było zobaczyć porozbijane samochody czy krew […]. 

100 tysięcy zabitych nie wzruszy Rosjan 

W trakcie spotkania osoby będące na widowni mogły zadawać dziennikarzowi Onetu pytania. Dyskutowano m.in. o uzbrojeniu oraz pomocy przekazywanej przez państwa zachodnie. Marcin Wyrwał mówiąc o ostrzałach artyleryjskich prowadzonych z obu stron, zobrazował jaką przewagę pod tym względem posiada agresor. – Był moment, że wystrzeliwali 60 tysięcy pocisków dziennie, teraz zeszli do 20 tysięcy, a Ukraińcy wystrzeliwują 5 tysięcy. To wciąż jest cztery razy więcej […] w Stanach Zjednoczonych są w stanie wyprodukować 15 tysięcy takich pocisków, ale miesięcznie. Ocenił, że wsparcie militarne od krajów zachodnich jest niezwykle ważne, ale cały czas prym wiodą w nim kraje takie jak Polska, kraje bałtyckie, Szwecja, Finlandia, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone. Wciąż trudno pozytywnie ocenić postawę Niemiec i Francji, które są, delikatnie mówiąc, bardzo ostrożne w udzielaniu wsparcia Ukraińcom. Reporter pochylił się również nad tematem rosyjskich strat w ludziach i opiniach, że 100 tysięcy zabitych musiało zrobić wrażenie na dowództwie. – Podczas operacji Barbarossa, czyli ataku Niemiec na Związek Radziecki, między czerwcem a grudniem 1941 roku Rosjanie stracili 3 miliony żołnierzy, którzy albo zostali zabici, albo z powodu odniesionych ran nie byli zdolni do walki, a do tego 3,5 miliona wzięto do niewoli. To daje razem 6,5 miliona ludzi, a jednak wszyscy pamiętamy, kto 4 lata później zatknął czerwoną flagę na Reichstagu – oceniał. 

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Z sali padło też pytanie, jak w tej chwili Polaków postrzega się na Ukrainie? Reporter podkreślił, że od chwili kiedy interesuje się wydarzeniami na za naszą wschodnią granicą, śledzi co roczne sondaże dotyczące stosunku do innych narodowości, Polacy zawsze są w tym zestawieniu na czele obok Białorusinów. Startowaliśmy więc z dość wysokiego „pułapu”, a w tej chwili jesteśmy jeszcze wyżej. 

[FOTORELACJA]1032[/FOTORELACJA]

Komik stał się mężem stanu, europejscy mężowie stanu – komikami 

Poruszony został także m.in temat prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego, o którego rolę w wojnie zapytał burmistrz Mariusz Godlewski, który wspomniał, że w 1939 roku nasz rząd szybko wyemigrował do Rumunii, zaś ukraiński przywódca pozostał w stolicy. Dziennikarz przyznał rację gospodarzowi Raciąża podkreślając, że Zełeński w 100 procentach wywiązał się z obowiązków i pokazał, że jest prawdziwym mężem stanu. Przypomniał, że nie „startował” wcale z dobrej pozycji, ponieważ przed wybuchem wojny jego notowania nie były najwyższe. Wspomniał, że przed wyborami prezydenckimi w 2019 roku rozmawiając w Odessie z młodymi aktywistami usłyszał, że mają wybór między złodziejem, a komikiem (między Poroszenko, a Zełeńskim, przyp. red.). Stwierdzili, że będą głosować na Zełeńskiego, bo czas za kadencji Poroszenki został ich zdaniem kompletnie zmarnowany. Jak ocenił jeden z mężczyzn siedzących na widowni – Wołodymyr Zełeński z komika stał się mężem stanu, a w pozostałych krajach wielu mężów stanu zmieniło się w komików. 

W sali widowiskowej raciąskiego MCKSiR obecny był pochodzący z miasta Kovel, a mieszkający obecnie na terenie gminy Raciąż pan Konstanty, który brał udział w walkach na Ukrainie w 2014 roku, a po wybuchu wojny w ubiegłym roku organizował bataliony obrony terytorialnej. Ze względu na swój wiek nie walczy na froncie, ale organizuje pomoc dla rodaków w naszym kraju. - Kiedyś się mówiło, że Rosja to siostra. Ale to nie prawda. Prawdziwą siostrą dla Ukrainy jest Polska – powiedział wzruszony. Oprócz serdecznych podziękowań za naszą pomoc przekazaną Ukraińskiemu narodowi, zagrał także kilka patriotycznych utworów na swojej elektronicznej harmonii, co było końcowym akordem spotkania.

Po jego zakończeniu można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie czy przymierzyć kamizelkę kuloodporną, którą Marcin Wyrwał nosi relacjonując wydarzenia na Ukrainie. 

(RED)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

A Płońsk ?A Płońsk ?

6 3

Płońsk omijają szerokim łukiem 18:32, 21.01.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

,,,,,,,,

11 2

Jeszcze by sie poczuł jak na wojnie jak by Grunwaldzką przejechał 19:46, 21.01.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xDxD

1 2

poczytajcie co sądzą o nim osoby z ukr armii. 20:39, 21.01.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

pytajnikpytajnik

0 1

tzn. co sądzą? Bo nie chce mi się szukać :) 14:08, 22.01.2023


Cytat:Cytat:

3 2

- Społeczeństwo polskie zaczyna odczuwać taki troszeczkę niesmak. Nie do końca rozumie taką sytuację, w której uruchamia się środki publiczne na pomoc, była mowa, że mamy finansować wsparcie dla matek dzieci, które są na Ukrainie - zauważył Bartoszewicz.
- A z drugiej strony w restauracjach rzeczywiście widzimy młodych ludzi, którzy flagą (Ukrainy - przyp. ASZ) obwinięci przy Aperolu manifestują swoją tożsamość - dodał ekonomista.
https://aszdziennik.pl/141151,ekonomista-przekonuje-ukraincy-w-polsce-nie-powinni-dobrze-pic-i-jesc 12:16, 22.01.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

ParodiaParodia

2 0

aszdziennik xD. Cytujesz portal parodystyczny xDDDDDDDDDDD 14:38, 22.01.2023


0%