Zamknij

„Mylenie prywatnego z publicznym jest naganne i niedopuszczalne”. Komisja zajęła się skargą na dyrektora PCPR

09:07, 01.03.2025 Aktualizacja: 11:28, 01.03.2025
Skomentuj

Sesja Rady Powiatu Płońskiego miała co prawda kilkanaście punktów, jednak obrady zdominował jeden – o podjęciu uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi na działalność dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Płońsku. Naprzeciwko siebie stanęli: Agnieszka Piekarz, które jest już na wypowiedzeniu oraz skarżący Robert Ziółkowski. Zdań padło wiele stąd i ten materiał o sprawie, która swój początek miała jeszcze w poprzedniej kadencji, będzie obszerniejszy niż zwykle.  

Skarga owa dotyczyła udziału w wyjeździe zagranicznym (do Hiszpanii) w ramach programu Erasmus+ dziecka dyrektor PCPR w Płońsku Agnieszki Piekarz. Dyskusję rozpoczęła sama zainteresowana. 

- Będziecie Państwo procedować skargę na mnie jako na dyrektora Centrum Pomocy Rodzinie. Skarga jako rozszerzenie weszła w poniedziałek i dzisiaj (miniona środa - przyp. red.). Państwo podjęliście decyzję o rozszerzeniu porządku obrad. Niektórzy radni w ogóle nie mieli możliwości zapoznać się z audytem, jaki był przeprowadzony w PCPR, nie mieli możliwości zapoznać się ze sprawozdaniem komisji (powiatowa komisja skarg, wniosków i petycji - przyp. red.), która wielokrotnie się spotykała. Ja sama jako dyrektor, byłam na tej komisji 8 stycznia. Dwukrotnie wysyłałam pisma, ostatnie, ponieważ pan przewodniczący pismo przysłał do mnie do domu w piątek, ja udzieliłam odpowiedzi w poniedziałek. Te dokumenty nie zostały Państwu jako komisji skarg przedstawione. Nie rozumiem tak szybkiego trybu procedowania – dziwiła się dyrektor PCPR, która dodała, że nie ma śladu nadużycia, czy niezgodnego wykorzystania środków, a w jej ocenie - jest to próba pokazania, że nie warto realizować tego typu projektów, bo są z tego same kłopoty. Chwilę później do wypowiedzi odniósł się skarżący, czyli Robert Ziółkowski

Łączenie prywatnego z publicznym

- Społeczeństwo musi wiedzieć, że wszyscy siedzący tu radni, niezależnie, z której opcji politycznej, na komisjach dali tyle czasu stronom ile czasu strony oczekiwały. Pani Piekarz stawia tu taki zarzut, jakby Państwo radni nie znali sprawy. To kompletnie nie jest prawda. Radni zadawali pytania, zabierał głos przedstawiciel zarządu, członkowie komisji. Ta sprawa trwała miesiącami. Przypomnę tylko, że zarzut, który został przedstawiony pani dyrektor, nie dotyczy przywłaszczenia środków, jak to pani chce utrzymywać. Od samego początku, a jest to sprawa z poprzedniej kadencji, radni najpierw pytali panią jako dyrektora PCPR, czy pani dziecko uczestniczyło w wyjeździe. Pytali o to radni: Ryziński, Dumińska-Kierska i Stolpa. Co więcej, do dziś na stronie PCPR jest pani odpowiedź, gdzie nie ma o tym słowa. Pani tylko potwierdzała, że byli pracownicy. Nigdy, nawet w trybie informacji publicznej, kiedy panią pytałem, nie raczyła pani mi powiedzieć „moje dziecko tam było”. Zarzut nigdy nie był konkretyzowany w ten sposób. Pani wykorzystała swoją pozycję, nie informując, czego dowiodła komisja, nawet swoich przełożonych o tym, że zabiera pani na wyjazd swoje dziecko, na którym to wyjeździe nie miało prawa być - stwierdzał Robert Ziółkowski i dodawał: - Więcej, to dziecko spało w tym samym ośrodku, w którym spali wszyscy członkowie i to dziecko spało w pokoju, który to pokój został przez panią zakupiony z pieniędzy projektowych. Pani dopłaciła do niego tylko jako dostawkę. Społeczeństwo nie dowiedziało się o tym, że pani dziecko pojechało, od pani. Nie zapłaciła pani za dziecko przed wyjazdem, mimo że rezerwowała pani pokój. Zapłaciła pani dopiero wtedy, kiedy sprawa stała się publiczna. To są fakty, które bezspornie ustaliła komisja. Nikt nigdy nie oskarżał o to, że pani nie zapłaciła za pobyt tego dziecka ze środków prywatnych. Radni poprzedniej kadencji wręcz domagali się od pani dowodów, że zapłaciła pani środkami prywatnymi, już zostawiając to, czy pani poinformowała swoich przełożonych czy nie. Pani były przełożony, wtedy wicestarosta Krzysztof Wrzesiński, na komisjach przyznał, że oceniając pani zachowanie pozbawił pani nagrody, czy też części nagrody, czyli pan Wrzesiński również zauważył, że pani zachowanie było nieakceptowalne, czy też naganne. Pani mówi, że ktoś panią karze, ale w tej uchwale nie ma żadnej kary, bo rada nie ma takich uprawnień. Ja tylko prosiłem o to, żeby rada pokazała, że takie zachowanie, kiedy myli się prywatne z publicznym, jest naganne i niedopuszczalne i tylko w tej części skargi komisja uznała moje argumenty. W pozostałej części komisja nie podziela mojego poglądu, bo ja uważałem, że wobec pani powinno się wyciągnąć konsekwencje służbowe - kontynuował. Komisja powiedziała jeszcze - i tu chapeau bas dla niej - że „należy wprost zauważyć, że niewłaściwym byłoby przychylne i akceptujące ustosunkowanie się komisji do praktyki łączenia prywatnych pobytów turystycznych z pobytami służbowo-szkoleniowymi”. Tu jest zarzut, że pani prywatne połączyła z publicznym. I tylko taki zarzut. Co więcej, komisja zauważyła, że pani działania mogłyby stanowić zagrożenie dla możliwości korzystania z udziału projektów programu Erasmus+ dla wszystkich podmiotów z terenu powiatu płońskiego, dla których organem prowadzącym jest starostwo. Komisja w uzasadnieniu wyraźnie powiedziała, że nie może być zgody na taką dowolność.

REKLAMA

Ziółkowski podkreślał, że sprawa będzie dalej procedowana przez Fundację Rozwoju Sytemu Edukacji, gdzie został już powołany audytor. - Teraz to oni ocenią, to czego nie mogła komisja. Czy w ogóle to, że tam była osoba nieuprawniona, będzie się jeszcze wiązało z utratą środków dla Powiatu. Daj Boże, żeby się nie wiązało, ale to oceni FRSE. Nikt nie osądza pani z tego tytułu, że pani poniesie tu jakieś konsekwencje, ja nie rozumiem, co pani tu mówi. Pani próbuje zasugerować radnym, albo opinii publicznej, że pani nie miała możliwości stanięcia przed komisją i mówi pani – byłam raz na komisji. Dlaczego pani nie powie, że była pani wielokrotnie zapraszana i z tego zaproszenia nie skorzystała? – kwitował Robert Ziółkowski, który podkreślił też, że zapłata za pobyt w hotelu została wysłana nie na konto hotelu, ale operatora, który zajmował się wyjazdem, co samo w sobie wprowadza niepotrzebne wątpliwości, ponieważ to dyrektor PCPR wybierała operatora w przetargu. Skarżący dodał, że na komisjach pytał radnych, czy nauczyciele i dyrektorzy, którzy prowadzili swoje projekty Erasmusa „pod linijkę”, są w takim razie „frajerami”...?

Była starosta versus obecny szef Powiatu

Z kolei swojej wypowiedzi radna Elżbieta Wiśniewska (była starosta) zaznaczyła, że została wykluczona z obrad komisji ze względu na to, że była przełożoną dyrektor Piekarz, chociaż w jej ocenie nie było to słuszne. Chwilę później skierowała swoje słowa w kierunku niedawnego kolegi z zarządu, a obecnego starosty. - Skoro omawiamy skargę, chciałabym, żebyście Państwo znali kontekst. PCPR pozyskał środki na Erasmusa, ale potem był COVID, zmiany kursowe, dużo problemów, pracownicy, którzy deklarowali udział w projekcie również zaczęli się wykruszać. Pani Piekarz przyszła w którymś momencie na zarząd mówiąc, że chciałaby chyba jednak oddać te pieniądze i tego Erasmusa nie realizować. I pamiętam, że osobą, która stwierdziła, że szkoda byłoby tych pieniędzy, i że to się da zrobić, był Artur Adamski. Pan nawet podpowiadał w jakiej formule pani Piekarz powinna wyłonić operatora. Ale do czego zmierzam – w poniedziałek jako radna zadałam dyrekcji MCKSiR w Raciążu pytania dotyczące Erasmusa realizowanego przez dyrektora MCK w Raciążu, obecnego starostę. Te pytania skierowałam również do Rady Powiatu Płońskiego. Dlaczego o tym mówię? To nie jest bez znaczenia, ponieważ w pewnym sensie dzisiejsza skarga jest takim sądem moralnym nad zachowaniem pani dyrektor Piekarz. Nie wiedziałam, że pani dyrektor bierze na jeden z wyjazdów swoją córkę. Gdyby przyszła do mnie przed i zapytała o radę czy zgodę, to usłyszałaby „nie rób tego” - mówiła Wiśniewska. -Natomiast pokazując szerszy kontekst – pani Piekarz zabrała swoją córkę, natomiast pan starosta, były członek zarządu pojechał na Erasmusa na Maltę z pracownikiem starostwa, obecną panią naczelnik, swoją przyjaciółką (radna podała tu imię i nazwisko - przyp. red.). W jakim trybie pojechała na tego Erasmusa, czy to było finansowane z projektu czy ze środków prywatnych, o to nie pytaliśmy, bo o tym nie wiedzieliśmy. Zadałam te pytania tylko dlatego, żeby też pozyskać taką wiedzę… być może wszystko jest lega artis, nie mówię z góry, że tak nie jest, wręcz przeciwnie. Natomiast chciałam, żebyście wy Państwo jako radni dostali moje pytania i chciałam się spytać, bo skoro wszystko co trafia do rady trafia do radnych, to dlaczego te moje pytania do dziś do Państwa nie trafiły? To raz. A dwa, czy pan starosta wyłączy się z głosowania w sprawie Erasmusa i skargi na panią Piekarz? Bo ja nie będę głosowała w tej sprawie – podsumowała radna, która dodała jeszcze, że pierwotnie nie miała zamiaru poruszać tej sprawy, ale, skoro rada idzie w kierunku czystości tematu i pokazywania czego nie można łączyć w sferze publicznej i prywatnej, to zbadany powinien być też ten wątek. Poprosiła również o rozdanie radnym wspomnianych pytań. 

Przewodniczący prezydium Andrzej Stolpa poprosił, aby radni skupili się na clou sprawy, a nie na wątkach pobocznych, jednak starosta Adamski postanowił odnieść się do słów swojej poprzedniczki.

Stwierdził, że nie pamięta czy był za realizacją projektu Ersamus+ przez PCPR, ale, jak przyznał – to byłoby w jego stylu, bo nie lubi rezygnować z potencjalnych środków, która można pozyskać. - Gratuluję pani radnej odwagi, bo tylko przypomnę, że dostęp do informacji nie jest skierowany do nas, tylko do wiadomości odpowiedniego podmiotu, ale przecież naprzeciwko, niedaleko siedzi już osoba, która ma problemy związane z tym, że zostały nieprawnie udostępnione dane osobowe, więc zalecałbym daleko idącą ostrożność w tym zakresie, bo to zakrawa już nie powiem na co… Niemniej jednak rozumiem kontekst, w którym pani to mówi i jaki efekt chce wywołać. Nikt pani tego nie zabroni, ale gratuluję odwagi – wskazywał szef starostwa powiatowego. - Wszystkie osoby, które brały udział w Erasmusie, za którego ja odpowiadałem, były osobami upoważnionymi, które współpracowały, pracowały, bądź świadczyły usługi na rzecz centrum kultury - zaznaczał Artur Adamski.  

REKLAMA

Cenny program mógł się skończyć...

- Nie należy mieszać czynników analitycznych z subiektywnymi ocenami, a pani to właśnie robi – zaczął swoją wypowiedź radny Andrzej Sokólski, który dalszej części swojej wypowiedzi podkreślił, że przedmiotem badanej sprawy był pobyt córki dyrektor Piekarz na zagranicznym wyjeździe. Wymienił także zalety i korzyści jakie niesie ze sobą organizowanie wymian w ramach Erasmusa, takich jak wymiana doświadczeń, czy doskonalenie zawodowe. Stwierdził również, że wyższą wartością jest zachowanie tego projektu, niż narażenie go w taki sposób jak miało to w tej sytuacji. Dodał, że komisja musiała dokonać merytorycznej analizy skargi. - Gdyby pani koleżanki podjęły podobne działania, to być może ten program dla powiatu płońskiego by się skończył. Nie można, czego pani nie chce przyjąć do wiadomości, korelować ze sobą pobytów prywatnych i służbowo-szkoleniowych. Pobyt prywatny załatwiamy na drodze prywatnej, nie przez operatora, który jest operatorem organizującym pobyt służbowy, dlatego że mogą powstać wątpliwości. To jest zbyt cenny program – stwierdził ostro Sokólski. 

Paweł Krokwa odnosząc się do zarzutów Agnieszki Piekarz, że skarga była procedowana przez komisję w pośpiechu powiedział, że w jego ocenie 5 miesięcy na wykonanie takich działań to i tak długo. Zaznaczył, że skarga była zasadna w kwestii etycznej, moralnej i wizerunkowej. Zdecydowanie odrzucił też twierdzenie dyrektor PCPR, jakoby była to sprawa polityczna. – Jestem członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, pani z tego co wiem Platformy Obywatelskiej, więc wychodzi na to, że powinienem pani bronić – mówił.

Andrzej Różycki zaznaczył, że ma duży szacunek do członków komisji, bo żadna skarga nigdy nie jest przyjemna. Przypomniał, że posiedzenia są po to, aby każdy z członków mógł wyrobić sobie własne zdanie. 

OGŁOSZENIE

Charakter skargi

Pod koniec dyskusji głos zabrała jeszcze raz sama zainteresowana, która podtrzymała swoją argumentację, iż jej zdaniem jest to sprawa polityczna. Przekazała, że została przymuszona do złożenia wypowiedzenia z pracy. 

- Wysłuchałam bardzo dużo krytycznych słów na temat mojej moralności – rzeczywiście kodeks etyczny jest bardzo ważny, natomiast osoba, która siedzi tu naprzeciwko mnie, składając skargę i wydaje się być chyba sumieniem przewodniczącego, zadaje mi pytania jednocześnie uspokajając – nie, tak naprawdę to wie pani, nie chodzi o pieniądze, chodzi o pani etyczne czy nieetyczne zachowanie. Czuję, że ta sprawa, która za sprawą bardzo etycznego człowieka, bardzo moralnego, jest rozpaprywana, tak jak pan przewodniczący powiedział, ma mieć charakter represji, kary i ochrony. Dla mnie ma jeszcze jeden charakter – ja politycznie zostałam po całości już rozsądzona, nie jestem już prawie dyrektorem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie – zostałam przymuszona do złożenia wypowiedzenia. Byłam wezwana przez starostów i dano mi propozycję nie do odrzucenia. Tak się nie robi – powiedziała Agnieszka Piekarz, dodając jeszcze, że komisja skarg miałaby działać wybiórczo, ponieważ nie wszystkie skargi, które do niej wpływają, są procedowane. - Niestety, skargi przez Zarząd są filtrowane, które mają być procedowane, a które nie - wskazywała Piekarz. 

[ZT]21212[/ZT]

Na te słowa dyrektor PCPR odpowiedział Jacek Ryziński, który zapytał, czy zdaje sobie ona sprawę z tego, że jest to ciężki zarzut oczerniający zarząd powiatu oraz komisję, ponieważ brak zajęcia się skarga jest równoznaczne z łamaniem prawa. - Strona skarżąca ma prawo wycofać skargę – podkreślił wicestarosta. - Mówi pani o propozycji nie do odrzucenia, a czy ona była związana ze stratą pracy. Słucham, tu i teraz pani powie, czy ona była związana ze stratą pracy?! – oczekiwał odpowiedzi Ryziński. - Panowie powiedzieliście, że nie widzieliście możliwości dalszej współpracy ze mną jako z dyrektorem PCPR - stwierdziła Agnieszka Piekarz. - Pani dyrektor złożyła wypowiedzenie, które zostało przyjęte - ucinał temat starosta Adamski. 

Skarżący Robert Ziółkowski ocenił zaś, że nie jest do końca usatysfakcjonowany stanowiskiem komisji skarg. – Ale uważam, że to jest bardzo dobre pokazanie, że można było w tej sprawie zwrócić uwagę na problem a nie sądzić człowieka, bo to o tym jest ta uchwała. Pewnych rzeczy przy takich projektach robić nie wolno i tyle – jest teraz jasny przekaz. Ktoś powie, że to była jakaś niebotyczna skala na miarę całego powiatu, czyli wszystkie szkoły, urzędu, a to nie jest prawda, to były jednostkowe przypadki, ale się zdarzały - stwierdzał Ziółkowski. - Dziękuję komisji, bo to było bardzo trudne procedowanie, jako skarżący musiałem dowieść wszystkich twierdzeń, jakie zawarłem w skardze. Zacytuję pana przewodniczącego z poprzedniej kadencji, bo to na tej sali jest pewna forma klasyki: – A gdzieś biją murzynów. Procedujemy przecież, o czym ta skarga jest, a to czy pan Adamski gdzieś był, z kimś był, to jakie to ma znaczenie dla tej sprawy...? - zakończył skarżący.  

Ostatnim akordem tej części obrad było głosowanie nad uchwałą w sprawie rozpatrzenia skargi na działalność dyrektor PCPR. Została ona przyjęta większością głosów – 11 radnych było za, ośmioro wstrzymało się od głosu, zaś dwoje (Elżbieta Wiśniewska i Artur Adamski) nie wzięło udziału w głosowaniu. 

REKLAMA

(RED)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

..........

3 1

Odwaga potaniała jak widać

10:40, 01.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ObajtekObajtek

5 0

Mylenie prywatnego z państwowym było i jest w tym urzędzie.

11:32, 01.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Emc2Emc2

3 0

I góra urodziła mysz…

12:47, 01.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RobertRobert

4 0

Sprawy nie znam, ale od lat znam Pana Z który ma taki sposób działania. Krytykuje, szuka nieprawidłowości by dostać się do władzy bo ta chcąc go uciszyć przytula go do siebie. Tak było w Załuskach tak było z Wąsikiem. Jak znam tego Pana był z PO był z PIS teraz odnoszę wrażenie ze do PSL w samorządzie się przytula. Moja krzywda nie jest zapomniana czeka swojego czasu. Pan o tym pamięta.

12:53, 01.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%