Gołębie padały, padają i będą padały... - powiatowy lekarz weterynarii o martwym ptactwie w Płońsku

Rutki, osiedle Sadyba, ulice Szkolna, Warszawska, Grunwaldzka, Pułtuska, Ogrodowa, Kopernika, Sienkiewicza, Młodzieżowa - to m.in. tam, czyli praktycznie w każdym zakątku naszego miasta, jak wskazywaliście pod naszym facebook'owym postem z soboty, natrafialiście na martwe gołębie. Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Płońsku bardzo spokojnie odnosi się do sprawy padłego ptactwa. - To chyba jakiś żart. Cztery sztuki znaleźli, przecież sami mieszkańcy wskazywali, że było ich dużo więcej, a jeszcze ich przybywa - nie kryjecie zdziwienia przedstawionymi wnioskami ze strony służb weterynaryjnych po ich interwencji.  

Płońszczanie informowali nas, że ptaki dosłownie spadały z gałęzi i upadały na chodniki tuż przed przechodzącymi ludźmi. Ratusz informował w weekend, że pracownicy urzędu miejskiego i straży miejskiej zebrali kilkadziesiąt martwych gołębi.

Dziś dotarliśmy do notatki służbowej, której treść znajdziecie poniżej.

Notatka notatką, jednak postanowiliśmy skontaktować się z lek. wet. Lechem Chybałą, zadając mu kilka pytań w tej dość tajemniczej dla nas i Internautów sprawie.

- Nic się nie dzieje z gołębiami. Nie ma powodu siać żadnej paniki, bo to nie jest zagrożenie ani dla ludzi, ani dla zwierząt - stwierdził weterynarz, kiedy przedstawiliśmy całą sprawę z wymarłym ptactwem, naszym zdaniem - już na skalę masową. - Liczył je pan? - to pytanie kierowane do nas, na które stwierdziliśmy, że obliczeń matematycznych nie robiliśmy, ale co się dzieje - widać gołym okiem. - Nasze dochodzenie zrobiliśmy w sobotę wraz człowiekiem ze sztabu antykryzysowego. Specjalnie przejechaliśmy i znaleźliśmy dwa padłe gołębie w parku i dwa przy Północnej. I to było wszystko. Jest okres wiosenny - gołębie padały, padają i będą padały. One są w słabej kondycji, są wychudzone i stare, tak działa biologia - odparł Lech Chybała.

Oto jeden z wpisów na naszym fan page'u dotyczący martwych gołębi w Płońsku

- Sam w sobotę wykonywałem sekcję i nie ma żadnych zmian, które wskazywałyby na jakąkolwiek chorobę zakaźną, zagrażającą ludziom. Nie było żadnych wypływów z oczu, z dzioba, tylko u jednego osobnika lekkie zabrudzenie okolic odbytu, jakby zatrucie salmonellą. Nic poza tym się nie dzieje - kontynuował powiatowy weterynarz, zapewniając, że ptaki nie zostały otrute, ani nie dopadła ich ptasia grypa, jak można byłoby wskazywać.

- To są pojedyncze sztuki, więc nie ma mowy o zatruciu, tym bardziej, że gołębie, które znaleźliśmy, to były gołębie dziko żyjące, a nie hodowlane, które latają całymi stadami i są bardziej narażone na zatrucia. Wykluczam też ptasią grypę, gdyż gołębie są w miarę odporne na tego wirusa - przedstawia swój punkt widzenia Lech Chybała. - Nie ma żadnej paniki. Część ptaków co roku pada w tym okresie śmiercią naturalną, przynajmniej tak stało się z tymi, które my obejrzeliśmy - kończy weterynarz.  

To tylko niektóre ze zdjęć, jakie udostępnialiście naszej redakcji - za co bardzo Wam dziękujemy!