- Głównym hamulcowym jestem ja... - Marek Gierlach o swoich pracach w rynku

- To nawet nie jest stosunek przerywany, to jest stosunek permanentnie przerywany (...)  - odpowiadał pół żartem, pół serio na pytanie burmistrza Płońska - ile razy archeolog przerywał prace budowlane - Marek Gierlach, który przewodzi pracom wykopaliskowym na Placu 15 Sierpnia w związku z inwestycją zmiany wyglądu centrum miasta, będącego obecnie placem budowy. 

[ZT]11218[/ZT]

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta w Płońsku, w punkcie traktującym o trwających inwestycjach, wypowiadał się Marek Gierlach, dobrze znany w naszym mieście archeolog, który stoi na czele prac archeologicznych, czyli początkowego etapu rewitalizacji rynku. Wykopaliska związane są z decyzją Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który zlecił badania w tym obszarze, obszarze, na którym poszukiwane są ślady po dawnym ratuszu. Wiąże się to z inwestycyjnymi opóźnieniami, ale jak podkreśla Marek Gierlach, chce on to zrobić raz a dokładnie. 

Archeolog przybliżył arkana swojej pracy. Mówił o mozolnym badaniu układu nawarstwień, czyli warstw ziemi, ich czyszczeniu i fotografowaniu. 

- Potem to nawarstwienie jest zbierane, a później w jakimś momencie zaczynają się ślady obiektów czyli owe ziemianki, półziemianki, paleniska i wtedy trzeba znowu tę koparkę zatrzymać - przyznawał między innymi Marek Gierlach. - Zbieramy warstewkami dwa centymetry. Sztuka dobrego operatora i dobrego sprzętu, żeby te dwa centymetry zbierał, inaczej po prostu to się zniszczy. Zbieramy, patrzymy na to i jeżeli pojawi się różnica w kolorystyce czy w strukturze, to czyścimy to jeszcze raz. Najczęściej te obiekty wtedy wychodzą - kontynuował badacz. - Poziom, który jest już w calcu, czyli w tym pierwotnym gruncie - piasek, glina - dodatkowo wymaga czyszczenia tych profili, to się dokumentuje, łata, tak żebyśmy mieli te wszystkie wymiary. Materiał ceramiczny, który idzie już w dziesiątki torebek, jest odpowiednio metrykowany, a w przyszłości będzie to trzeba wszystko pomyć - wyjaśnia Gierlach. 

- Ludzie, którzy do mnie przychodzą, pytają mnie: Panie, kiedy to się skończy? - wskazuje Marek Gierlach. - Można nic nie zbierać i odstawić sprawozdanie na półkę. Mówię im, że jeżeli kolejne instalacje będą tu robione, to znowu przyjdzie facet i jak w czasach Barei będzie to rozpruwał. Wtedy przytakują i stwierdzają, że faktycznie trzeba to zrobić, żeby kolejne 50 lat wytrzymało - dodaje.

- Często jest tak, że jedna koparka nie może kopać, bo druga ją blokuje. To też są te elementy, które spowalniają, ale głównym hamulcowym jestem ja, przed Państwem stoi grzesznik, jeszcze do mnie nie strzelacie... - nie tracił dobrego humoru Marek Gierlach. - Zapewniam Państwa, że się nie lenię, pracuję jak oszalały, mimo moich 67 lat. Latam od wykopu do wykopu, mam zasadę - jak coś jest ciekawego to muszę to osobiście wyczyścić i dotknąć. Wtedy mam właściwą perspektywę do oceny tego wszystkiego - tłumaczy archeolog, który podzielił się z radnymi informacjami o najciekawszych znaleziskach. 

- Najciekawsze znaleziska? Złoty krzyżyk świętego Benedykta, funkcjonował od XVII wieku jako taki amulet przeciwko złym mocom i wszelakim przekleństwom.

Ostatnio przy jednym z grobów znaleźliśmy bardzo ładną ''kolię'', czyli rozsypane paciorki dmuchane z weneckiego szkła, 5-milimetrowej średnicy, które były w trumnie. Młoda kobieta z małym dzieckiem zmarła po połogu. Dziewczyna leżała w trumnie, to nie był wynik jakiejś epidemii tylko normalnie intencjonalny grób, i mimo spłaszczenia tej trumny późniejszymi pochówkami, to cudem pod szyją te paciorki zachowały się. 

Rzadko widuje się też manierystyczny kafel przypominający arabeski z kaplicy Zygmuntowskiej. To dalekie porównanie, ale precyzja cięcia tej gliny i wypalenia z tą arabeską takie skojarzenie przywodzi - zaznaczał Marek Gierlach.