Zamknij

Brat był dla mnie bohaterem... Ze wspomnień Henryka Stawskiego

Igor KantorowskiIgor Kantorowski 12:10, 03.03.2021 D.T Aktualizacja: 11:17, 04.03.2021
Skomentuj Płońsk, 1937 r. Członkowie płońskiej drużyny Towarzystwa Gimnastycznego 'Sokół' przed siedzibą 'Sokoła' przy ulicy Płockiej.  Pierwszy z prawej stoi ? Norbert Stawski. Od lewej stoją: Marian Bartkiewicz, Edmund Domański, Henryk Mikołajewski, Wacław Kowalski, Jan Chyliński, Jan Borowski [Zdjęcie dzięki uprzejmości Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska] Płońsk, 1937 r. Członkowie płońskiej drużyny Towarzystwa Gimnastycznego 'Sokół' przed siedzibą 'Sokoła' przy ulicy Płockiej. Pierwszy z prawej stoi ? Norbert Stawski. Od lewej stoją: Marian Bartkiewicz, Edmund Domański, Henryk Mikołajewski, Wacław Kowalski, Jan Chyliński, Jan Borowski [Zdjęcie dzięki uprzejmości Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska]

Henryk Stawski miał pięć lat, kiedy wybuchła wojna. Mieszkał z rodzicami i rodzeństwem w Strachowie. Jego rodzice gospodarowali na kilkudziesięciu hektarach. Gospodarstwo leżało na granicy z Płońskiem, ale oddalone od głównej drogi. Jakby na uboczu. Podczas okupacji stało się miejscem spotkań członków Armii Krajowej. Stało to się za sprawą brata Henryka Stawskiego. Bywało, że w domu przebywało około trzydziestu partyzantów.

Młodzi ludzie odbywali wojskowe odprawy w domu Stawskich. Norbert Stawski, brat Henryka, wiedział, że takie spotkania stanowią zagrożenie dla całej rodziny, jednak miał zgodę rodziców na nocne wizyty oddziału.

Skuteczny kamuflaż

Bywało, że przyjeżdżali końmi, bo we wsi były tylko dwa rowery. Z czasem ludzie, którzy pracowali w gospodarstwie Stawskich, zaczęli się domyślać, kto tak naprawdę tam się pojawia. Nikt jednak się nie wygadał. Henryk Stawski przyznał, że domyślał się, co oznaczają te tajne wizyty, ale także zachowywał milczenie. Starszy brat nie chciał z nim o tym rozmawiać.

Pamięta, że największym posłuchem cieszył się Longin Karpiński z Baboszewa. Był kimś ważnym w całym okręgu AK. W spotkaniach uczestniczyli również brat ojca Henryka Stawskiego, rosły mężczyzna o pseudonimie ,,Sosna”. Bywali bracia Jerzy i Jan Borowscy oraz Aleksander Duszczyk. Dwaj pierwsi zostali jednak aresztowani i wywiezieni do obozu.

Na miarę dziecka

Henryk Stawski, mimo młodego wieku, był kurierem przenoszącym meldunki. To nie wzbudzało podejrzeń. Chodził od swojego domu z meldunkami otrzymanymi od starszego brata Norberta do Wacława Prządaka, mieszkającego w okolicy. Brat nakazał mu wyrzucenie pakunku, gdyby dostrzegł patrol. A Niemcy zapuszczali się w te okolice często. Coś jakby wyczuwali. U Prządaków młody Henryk chodził na tajne komplety.

Płońsk, wrzesień 1977 r. Henryk Stawski - przewodniczący Komitetu Organizacyjnego III Zjazdu Wychowanków Gimnazjum i Liceum w Płońsku podczas oficjalnego otwarcia uroczystości.

Szkolenia z bronią

Niedaleko gospodarstwa Stawskich była olszyna, w której akowcy organizowali szkolenia. Okoliczni gospodarze wiedzieli co się tam odbywa, ale nikt nie protestował. Podczas szkoleń wykorzystywano broń, ale nie używano jej do celów ogniowych. Była przechowywana w skrzyniach w domu Stawskich. Potem przeniesiono ją do specjalnego schowka wykopanego w ziemi i przykrytego słomą.

Broń kupowano od Węgrów stacjonujących na Poświętnem i Strachowie. Wykorzystywali ją na akcjach, a następnie najprawdopodobniej trafiła do powstańców warszawskich.

Aresztowania

Pod koniec okupacji nastąpiły aresztowania wśród członków oddziału związanego ze Strachowem. W ręce gestapo płońskiego wpadł Leon Żebrowski, znajomy siostry Henryka Stawskiego. Trafił do obozu w Pomiechówku. Stamtąd Niemcy przywieźli go do gospodarstwa Stawskich na wizję lokalną, gdzie mieszkał przed aresztowaniem. Był w strasznym stanie. Wyglądał na połamanego, nie mógł stać o własnych siłach, a nawet siedzieć na krześle. Nikt z domowników nie mógł do niego podejść.

Niemcy szukali broni i dokumentów. Usiłowali zastraszyć Leonarda Stawskiego, właściciela gospodarstwa, kazali mu kopać dół dla siebie, jeśli nie wskaże miejsca gdzie jest broń. Nie poskutkowało, senior rodu był gotów na śmierć, ale nie na zdradę.

Niemcy broni nie znaleźli, ale nie wstrzymało to dalszych aresztowań. Szukali także Norberta Stawskiego, który cały czas miał się na baczności.

We wrześniu 1944 roku przyszło po niego trzech żandarmów. Dostrzegł ich, rozumiejąc, że to po niego. Nie czekał, zaczął uciekać. Niemcy zaczęli do niego strzelać. Na szczęście udało mu się uciec. Po jego ucieczce Niemcy znowu przyjechali szukać broni. Jednak jej nie znaleźli.

Uczniowie klasy IV Miejskiego Gimnazjum Koedukacyjnego im. gen. Bronisława Pierackiego w Płońsku, luty 1939 r. Na zdjęciu m.in.: Filomena Stawska, siostra Henryka Stawskiego (siedzi pierwsza z lewej), Roma Borensztein, Maria Krzemińska, Halina Mieczkowska, Janusz Śmietański, Leokadia Ślepowrońska, Dora Jakubowiczówna, Kłopotowski, Anna Milewska, Rena Antczakówna, Róża Szydłówna, Maria Kałęcka, Elżbieta Szcześniakówna, K. Kania, Szyfer, J. Łagoda [Zdjęcie dzięki uprzejmości PD

Wyzwolenie, które przyniosło strach

Strachowo na początku 1945 roku przechodziło z rąk niemieckich do rosyjskich i na odwrót. To były trudne dni. Rosjanie uciekając przed Niemcami, zostawili swoich rannych w domu Przetackich. Niemcy wrócili na krótko, zabili rannych Rosjan. Kiedy po kilku dniach weszli znowu Rosjanie i zobaczyli pozabijanych swoich żołnierzy, winą obarczyli także gospodarza domu Przetackiego, i rozstrzelali go bez możliwości wytłumaczenia czegokolwiek. Rosjanie rabowali, co się dało, zachowywali się jak dzicz.

Brat gdzieś przepadł

Norbert Stawski najpierw ukrywał się przed Niemcami, potem przed nową władzą. Wrócił wprawdzie do domu, ale na krótko. Zaczęły się właśnie aresztowania akowców. Wyjechał i rozpłynął się gdzieś na Ziemiach Zachodnich.

Do gospodarstwa Stawskich zaczęli przyjeżdżać ubowcy. Węszyli, przepytywali domowników i sąsiadów. Szukali Norberta i jego kolegów z AK. Ojciec wiedział gdzie syn przebywa. Wysłał mu wiadomość, że funkcjonariusze UB z Płońska ciągle go szukają.

Norbert zmienił kolejny raz miejsce pobytu na Ziemiach Zachodnich. Tam rozpływało się wielu, których ubecy chcieli aresztować.

Brat Henryka Stawskiego po latach przeniósł się do Warszawy. Żył tam nie chwaląc się swoją przeszłością. Cieszył się że może odwiedzać ojcowiznę.

Henryk Stawski podczas wernisażu wystawy w Galerii „P”. Płońsk, 26.10.2007 r. Pan Henryk zmarł w 2017 r. w wieku 83 lat.

Artykuł powstał w oparciu o publikację Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska - Henryk Stawski: ''Dzieciństwo w cieniu historii" (Seria: Wspomnienia. Zeszyt VI; 2007).

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%