Volksdeutsch i szmalcownik, który z czasem zamienił się w gorliwego gestapowca, utrwalił się w pamięci płońszczan jako najokrutniejsza postać czasów okupacji na naszym terenie.
Przybył do Płońska z Kazunia. Już wcześniej podpisał volkslistę. W Płońsku współpracował z dworna gestapowcami. Do dziś nie jest znane jego prawdziwe nazwisko. Mieszkańcy Płońska nazywali go ,,Sinoustym” - od koloru jego ust.
Chodził pokracznie, a ludzie, widząc go z oddali, zawczasu schodzili mu z drogi. Mógł zabić albo aresztować bez jakiegokolwiek powodu. Mieszkał przy ulicy Ogrodowej, ale urzędował przy rynku, w budynku miejscowego gestapo. Przy jego udziale odbyły się aresztowania członków płońskiego podziemia, których rozstrzelano później w Palmirach. ,,Sinousty” przyczynił się również do wywiezienia do obozu zagłady Jurka Rutkowskiego, wnuka zasłużonego dla Płońska Leona Rutkowskiego. Uczestniczył również w mordzie rodaków przy ulicy Krzywej.
- Nienawidził Polaków, choć nie był rodowitym Niemcem – opowiadał nieżyjący już Henryk Stawski, który całą okupację spędził w Płońsku. - Ludzie bardzo się go bali, bo słynął z okrucieństwa i całkowitego oddania gestapo. Wszędzie, gdzie coś się działo złego w Płońsku w latach wojny, pojawiała się jego pokraczna postać. Pamiętam, że kiedy odkryto zbrodnię przy ulicy Krzywej, okoliczni mieszkańcy przywoływali jego nazwisko. W domu przy tej ulicy mieszkało dwóch gestapowców: Schmidt oraz Fogt. W pierwszych tygodniach po wyzwoleniu byłem świadkiem odkopania ciał trzech Polaków. Zostali zamordowani, a następnie zakopani na drodze prowadzącej do domu gestapowców. Kaci przez niemal pół roku codziennie chodzili po grobach swoich ofiar. Ta zbrodnia była głośno komentowana w Płońsku. ,,Sinousty” najprawdopodobniej zmusił tych Polaków do przyjścia do domu, a gestapowcy ich zabili. Być może wchodził w grę mord na tle rabunkowym, bo to byli rzekomo bogaci ludzie - zastanawiał się Stawski.
,,Sinusty” przyczynił się również do bezpodstawnego aresztowania wnuka dr Leona Rutkowskiego. W październiku 1943 roku na Piaskach spaliła się stodoła. W tym czasie 12-letni Jurek przebywał w domu z matką. Wystarczyło to jednak, aby ,,Sinousty” rzucił podejrzenia na chłopca. Uparł się, żeby dwunastolatka aresztować, mimo że gestapowcy Schmidt i Fogt mieli wątpliwości, co do winy chłopca. Volksdeutsch był jednak nieugięty. Jurek najpierw trafił do więzienia w Ciechanowie, gdzie przebywał w celi z dorosłymi. Po kilku tygodniach, mimo usilnych starań matki o jego zwolnienie, został wywieziony do obozu w Łodzi. Matka, po uzyskaniu informacji, gdzie przebywa jej syn, pojechała właśnie tam za swoim dzieckiem. Po wielu zabiegach udało jej się otrzymać przepustkę na widzenie. W swojej relacji wspominała: ,,Przez otwartą furtkę widzę, że zbliżają się dwaj chłopcy, którzy trzymają się za ręce, ale w żadnym z nich nie rozpoznaje swojego syna. Jeden z nich, silniejszy, prowadzi słabego i chwiejącego się młodszego kolegę. Nagle jeden z nich, wynędzniały szkielecik, słabiutkim głosem mówi ,,mamusia”. Doznałam tak silnego wstrząsu, że z bólu i rozpaczy nie mogłam wymówić słowa, po czym zasłabłam”.
To było ostatnie widzenie matki z synem. Kiedy 16 grudnia 1943 roku przyszła na kolejne widzenie, otrzymała wiadomość, że Jureczek już nie żyje. Matka nigdy nie pogodziła się z tą tragiczną śmiercią.
Zatwardziały volksdeutsch mocno dał się we znaki mieszkańcom Płońska. - W czasie okupacji ciężko było zarobić na kawałek chleba - wspominał Czesław Cichocki: - Moja rodzina zajmowała się wyrobem i handlem papierosami. Jakiś Niemiec poskarżył się na nas ,,Sinoustemu”, że robimy mu konkurencję, bo on miał sklep. Gestapowiec odwiedził nas w mieszkaniu. Porozrzucał po całej podłodze tytoń. Ja chciałem to zebrać, to rąbnął mnie pięścią w twarz. A kiedy matka usiłowała mnie zasłonić, chwycił za leżące pudełko i uderzył ją z całej siły w głowę. Upadliśmy oboje. ,,Sinousty” doskonale mówił po polsku, był przecież tłumaczem dla Niemców. Zapowiedział nam, że jeśli będziemy przeszkadzać Niemcom w handlu, to nas załatwi. Trzeba było bardzo na niego uważać, ale jakoś dało się zarobić na utrzymanie, dalej po cichu handlując papierosami – kończył Cichocki.
W 1945 roku Niemcy pospiesznie opuszczali nasze miasto. Uciekł także ,,Sinousty”. Dotarł do Bydgoszczy, gdzie chciał się jakoś ,,zamelinować”. Ktoś go jednak rozpoznał i dał znać organom bezpieczeństwa z Płońska. Pojechał go zatrzymać funkcjonariusz bezpieki. Nie zatrzymał - zastrzelił na miejscu w Bydgoszczy. Ta pospieszna egzekucja nasuwa wiele pytań. Podobno ,,Sinousty” musiał zginąć przed sprawą w sądzie, aby nie wyjawił nazwisk płońskich kapusiów, z których usług korzystał w latach okupacji.
Polak13:26, 11.11.2020
Niech smaży się w piekle ....Kocham Cię Polsko
Podpisano umowę na dokumentację przebudowy ulicy Jędrze
Czy jako mieszkaniec Płońska mogę prosić o podpisanie również umowy z jakimś znanym zespołem muzycznym (t.love, Wilki itp.) na koncert w Płońsku tego lata. Bo to aż wstyd przed znajomymi z innych miast, żeby taką nudą to wiało od tylu dawna
Mieszkaniec
07:22, 2025-06-19
Raciąż: chuligani znów dali o sobie znać
To teraz stolica powiatu,to zobowjazują przecież.
Raciaz
06:31, 2025-06-19
Raciąż: chuligani znów dali o sobie znać
Jest bardzo przykro jak ktoś niszczy w taki łatwy sposób coś co teoretycznie nie powinno nikomu przeszkadzać.Włodarze miasta robią wiele dla mieszkańców tego miasta ale niektóre typy nie wiedzą co robią bo pewnie nie mają Przecież dajecie świadectwo takim zachowaniem..Zastanów się człowieku zanim cokolwiek uczynisz drugiemu...
Smutek
21:30, 2025-06-18
Raciąż: chuligani znów dali o sobie znać
11 lat, to już czas na zmianę dekoracji
Nie popieram, ale..
17:08, 2025-06-18