Zamknij
INFORMACJE

Dodaj komentarz

Nie ma tu żadnej korupcji - stwierdza Dariusz Matuszewski. Były prezes PGK pożegnany na sesji

RED 08:13, 19.09.2025 Aktualizacja: 14:37, 19.09.2025
2 Mogę tylko przeprosić Państwa i mieszkańców, że z mojego powodu poszedł taki hejt, przez co Płońsk stał się takim miastem w jakimś sensie negatywnym. Jestem przekonany, że to się skończy całkiem inaczej, tylko kiedy to się skończy to już wszyscy zapomną, ponieważ moi prawnicy mówią, że potrwa to kilka ładnych lat - mówił na czwartkowej sesji Dariusz Matuszewski, były prezes PGK [fot.: UM Płońsk/zdjęcie ilustracyjne/archiwum] Mogę tylko przeprosić Państwa i mieszkańców, że z mojego powodu poszedł taki hejt, przez co Płońsk stał się takim miastem w jakimś sensie negatywnym. Jestem przekonany, że to się skończy całkiem inaczej, tylko kiedy to się skończy to już wszyscy zapomną, ponieważ moi prawnicy mówią, że potrwa to kilka ładnych lat - mówił na czwartkowej sesji Dariusz Matuszewski, były prezes PGK [fot.: UM Płońsk/zdjęcie ilustracyjne/archiwum]

Podczas czwartkowej sesji Rady Miejskiej w Płońsku głos na forum publicznym zabrał Dariusz Matuszewski, były już prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, który został odwołany przez radę nadzorczą. Jak podkreślił burmistrz Andrzej Pietrasik, była to decyzja konieczna, ale nie podyktowana negatywną opinią odnośnie dotychczasowego szefa miejskiej spółki. 

Przypomnijmy, że w maju tego roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali na terenie województwa dolnośląskiego, śląskiego, mazowieckiego oraz podkarpackiego 7 osób, w tym prezesa płońskiego PGK Dariusza Matuszewskiego. Jak podawała wówczas prokuratura w Świdnicy, sprawa dotyczy przetargu na modernizację zakładu w celu zwiększenia recyklingu odpadów surowcowych. Prezesowi przedstawiono zarzuty dotyczące ''wyrządzenia spółce szkody wielkiej wartości (prawie 8 mln zł) w związku z tak zwaną zmową przetargową, oszustwa w postaci wyłudzenia dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego oraz złożenia fałszywego oświadczenia w dokumencie''. - Zastosowano wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, zawieszenia w czynnościach służbowych, poręczenia majątkowego oraz zakazu ubiegania się o zamówienia publiczne - wymieniał rzecznik prasowy tejże prokuratury. 

Podczas obrad były już szef miejskiej spółki (został odwołany przez radę nadzorczą) przedstawił swój punkt widzenia na temat całej sytuacji. 

Cztery lata kontroli i żadnych uwag

- Sprawa dotyczy przetargu na przebudowę sortowni, która wynikała z tego, że poprzednia sortownia była budowana na potrzeby sortowania dużej ilości odpadów zmieszanych, a mniejszej ilości odpadów selektywnie zbieranych. W związku z tym (zwiększoną ilością odpadów selektywnych - przyp. red.) musieliśmy wprowadzić dużą automatyzację prac. Były z tym przetargiem pewne problemy, ponieważ dotychczasowa sortownia była wykonana w systemie „zaprojektuj i wybuduj” i firma, która ją wykonała, miała prawa autorskie. Żeby przerobić ten projekt, musieliśmy kontaktować się z tą firmą oraz wykorzystać ich programy komputerowe, żeby zobaczyć, czy to, co byśmy chcieli w ogóle się w tej hali zmieści, czyli jak ogłaszamy przetarg to musimy być pewni, że to jest do wykonania. Na tę inwestycję udało się pozyskać dotację, ale do jej uzyskania był tor przeszkód do pokonania. Dlaczego? Ponieważ spółka jest spółką rynkową i dotacje są niemożliwe do uzyskania ponieważ zakłócają konkurencję. I tutaj była potrzebna pewna ekwilibrystyka, ponieważ została z miastem podpisana umowa powierzenia i to nie jest prosta umowa. Ja szukałem prawników, żeby to opracowali i znalazłem ich w Lublinie – mówił podczas posiedzenia rady Dariusz Matuszewski.

Dariusz Matuszewski przedstawił radnym swój punkt widzenia na sprawę związaną z toczącym się śledztwem [fot.: UM Płońsk]

Dodał on, że proces trwał dość długo, dlatego wystąpił do Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Projektów Unijnych o wydłużenie terminu, co się udało, jednak uzyskany termin był już ostateczny. Wspomniany przetarg był organizowany przez kancelarię prawną, będącą autorytetem w dziedzinie zamówień publicznych w Polsce. Były prezes PGK zaznaczył, że zależało mu na tym, aby przetarg był przejrzysty i modelowy. Podkreślił, że nikt, mówiąc kolokwialnie, nie palił się do startu, włącznie z późniejszym wykonawcą, ze względu na zaangażowanie w inne projekty na terenie kraju. W postępowaniu przetargowym były jedynie pytania od kobiety, która zarzucała, że ciąg technologiczny przewidziany przy inwestycji może zrealizować tylko jeden wykonawca. Komisja przetargowa obaliła ten zarzut, wskazując, że został on zastosowany w 9 innych polskich miastach i każdy z nich wykonała inna firma. 

reklama

- Nie mam zarzutu, że spowodowałem straty spółce. Ja jestem przekonany, że nie spowodowałem. Jest zarzut, że naraziłem spółkę na straty. Nie wiem, na czym one miałyby polegać? Może na tym, że źle wykorzystałem dotację? Tyle, że mazowiecka jednostka, która ją przydzieliła, przez 4 lata kontrolowała inwestycję i przetarg i w żadnym protokole końcowym nie było uwag. Również kontrola przeprowadzona w marcu tego roku była bez uwag. Spółka nie dostała dotacji na konto, to nie jest tak. Te pieniądze ma przyznane, ale otrzymuje je dopiero kiedy pokaże faktury, że systematycznie wykonuje roboty. I takie faktury były przekazywane. Ten komunikat prokuratury jest dla mnie bardzo bolesny. Nie mogę powiedzieć jaka jest prawda, bo musiałbym ujawnić proces, który jest w trakcie. Ten proces nie trafił jeszcze do sądu, cały czas jest na etapie prokuratury. Nie ma tu żadnej korupcji. Miałem z tego tylko to, że wykonałem instalację, instalację nie dla siebie, ale dla miasta.  – kontynuował wieloletni prezes PGK.

Stwierdził dalej, że w żadnym wypadku nie zna pozostałych osób, których dotyczy śledztwo, a łączy go z nimi jedynie firma, która była wykonawcą. W jego ocenie, część innych firm nie mogło wygrać przetargu. - W związku z tym prawdopodobnie ktoś wpadł na pomysł, że, widząc o tym, że jak pójdzie donos, to zaczną się kontrole i w tym momencie firma będzie uziemiona, niezależnie od tego jaki będzie końcowy efekt, tak jak ja jestem uziemiony, ponieważ moim zdaniem nie było podstaw, aby mnie zawiesić w sprawowaniu funkcji prezesa zarządu. Jedynym wyjściem rady nadzorczej było odwołanie mnie ponieważ nie można blokować stanowiska prezesa, prezes musi być. Trudno jest kierować tak dużą i wielobranżową spółką przez zastępców albo przez prokurenta. Docelowo musi być prezes - podkreślał Matuszewski. 

[ZT]24189[/ZT]

„Przepraszam mieszkańców” 

- Chciałbym bardzo serdecznie podziękować za wiele lat współpracy, współpracowałem z wieloma radami, sam byłem radnym miejskim w latach 1994-1997, ale po tym jak zostałem prezesem musiałem zrezygnować. Byłem delegatem miasta do sejmiku województwa ciechanowskiego, również radnym powiatowym […] Doszedłem jednak do wniosku, że jest za dużo polityki, a ja jej unikam, dlatego zająłem się innymi sprawami, które lubię, i które potrafię wykonać. Mogę tylko przeprosić państwa czy mieszkańców, że z mojego powodu poszedł taki hejt i Płońsk stał się miastem w jakimś sensie negatywnym. Jestem przekonany, że to się skończy zupełnie inaczej, ale kiedy to się skończy, to wszyscy już zapomną. Moi prawnicy mówią, że potrwa to kilka ładnych lat […] Ta sytuacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Ja byłem i jestem przekonany, że to była najtrudniejsza moja inwestycja. Przebudowywaliśmy obiekt i nie przestawialiśmy przyjmować odpadów, a przyjmujemy około 60 tys. ton odpadów […] - kontynuował Dariusz Matuszewski.

„Nie mamy panu nic do zarzucenia”

- Jestem pewien, że zakończy pan tę przykrą przygodę przed organami państwa polskiego. Pan tego nie powiedział, więc ja to powiem, żeby to jasno wybrzmiało – rada nadzorcza odwołała pana nie dlatego, że został pan przez nią źle oceniony, albo że cokolwiek mieliśmy panu do zarzucenia. Rada odwołała pana dlatego, że było to jedyne wyjście, żeby spółka mogła funkcjonować normalnie, i żeby pan mógł dochodzić swoich racji przed organami państwa - zwracał się do Dariusza Matuszewskiego burmistrz Płońska Andrzej Pietrasik. - Nie mamy panu nic do zarzucenia, jesteśmy wdzięczni za pana pracę 24 godziny na dobę, wysiłek, za to, że był pan zawsze dyspozycyjny, że mogliśmy na pana liczyć. Wydaje się, że to było wczoraj, krótko, a to były lata. Życzę panu i jestem pewien, że to wszystko skończy się dla pana pomyślnie. W miarę możliwości staram się utrzymywać z panem kontakt, również dlatego, że ja też przeszedłem ścieżkę, którą pan idzie. U mnie to trwało lat 13, chciałbym, żeby pan się w rok zmieścił, żeby pan nie cierpiał, nie tracił zdrowia i mógł się realizować zawodowo, rodzinnie. Może pan na mnie zawsze liczyć, bez względu na to, czy będę tutaj w urzędzie, czy będę osobą prywatną, bo uważam pana za swojego przyjaciela. Bardzo dziękuję za te 30 lat współpracy ze mną, za 42 lata pracy, życzę panu zdrowie i jeszcze raz życzę, żeby wyszedł pan z tych zawiłości, w które został pan wplątany i życzę, żeby pan z podniesioną głową mógł przyjść na tę salę. Będę szczęśliwy, jeśli stanie się to jeszcze w tej kadencji - dodawał szef ratusza. 

Chwilę później Teresa Kozera odczytała treść symbolicznej tabliczki, którą w podziękowaniu za pracę jako prezes w latach 1997-2025, rozwój spółki i miasta, a także liczne zawodowe osiągnięcia otrzymał Dariusz Matuszewski. Podpisali się na niej przewodniczący rady miejskiej Arkadiusz Barański oraz burmistrz Andrzej Pietrasik. Wiceburmistrz w odniesieniu do pożegnania byłego już szefa PGK posłużyła się cytatem rybaka z powieści „Stary człowiek i morze”: ''Człowiekowi można zrobić krzywdę, ale człowieka nie można pokonać''...

reklama

(RED)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (2)

123123

2 1

Bajki z mchu i paproci

13:50, 19.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

xyzxyz

2 1

Uważam jednak, że gdyby nie było dowodów, żaden prokurator nie przedstawiłby zarzutów. A tutaj są zarzuty i jest m.in dozór. Pożyjemy, zobaczymy. Spokojnie. Nie znamy całej sprawy, nie wiemy jakie są dowody, opinie biegłych itp.więc poczekajmy. Przedwcześnie na dyskusje i tłumaczenia.

14:56, 19.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%