Czuję się bardzo dobrze - zapewnia proboszcz z Kroczewa. Sanepid odnosi się do sprawy księdza, który wrócił z Włoch

Lęk i obawy przed koronawirusem, sygnały Czytelników oraz oburzenie opinii publicznej kierują nas do Kroczewa w gminie Załuski, do Parafii pw. Jana Chrzciciela. Wszystko za sprawą tamtejszego proboszcza, który 7 marca wrócił z Włoch. Zdążył od tego czasu odprawić niedzielne nabożeństwo i udzielić parafianom komunii świętej. Na całe szczęście ksiądz Henryk Szwajkowski, jak sam przyznaje, co potwierdza też płoński Sanepid, nie ma obecnie niepokojących objawów świadczących o zakażeniu koronawirusem, choć pewni tego będziemy dopiero za kilka dni.

Nie milkną echa ostatniej wyprawy lotniczej ks. proboszcza Henryka Szwajkowskiego z Kroczewa do sparaliżowanych przez koronawirusa Włoch. Jak dowiedzieliśmy się, był to trzydniowy służbowy wyjazd do Rzymu i Watykanu, podczas którego, jak mówi nam duchowny, spotkał się on tam z ''paroma osobami".

Do Polski proboszcz kroczewskiej parafii, który zawiaduje nią od 2009 roku, wrócił 7 marca. Na drugi dzień odprawił Mszę św., udzielając również sakramentu Komunii św, co w obliczu rozprzestrzeniającej się epidemii, choć wówczas jeszcze bez wprowadzania restrykcyjnych działań ze strony krajowych władz, było zachowaniem bardzo ryzykownym, mało odpowiedzialnym.

Proboszcz Szwajkowski formalnie nie jest objęty kwarantanną. Dlaczego? On sam w rozmowie z PwS twierdzi, że taka propozycja nie została mu złożona, a zresztą, jak dodaje: ,,nie ma obowiązku poddawania się izolacji, kiedy wrócił przed wprowadzeniem tego nakazu. - Ja i tak jestem w kwarantannie, bo mieszkam sam. Kontaktów nie mam prawie żadnych, bo nikt do kancelarii nie przychodzi.

Z kolei Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Płońsku przekazuje, że ksiądz z Kroczewa nie wyraził zgody na izolację i nie chce przeprowadzenia wywiadu kwarantannowego.

- Zalecenia, jak postępować, przekazaliśmy mu telefonicznie. Jesteśmy z nim w kontakcie. Nie mamy stanu epidemicznego, więc nie możemy nasyłać na niego policji. Prosimy go, aby ograniczył maksymalnie kontakty z innymi osobami - mówi nam Krzysztof Bielski, płoński inspektor sanitarny, dodając z drugiej strony: - Jako obywatel tego kraju powinien się zgłosić i przejść cały wywiad kwarantannowy, a tego nie chce zrobić. Przymusu nie ma. Mogę nałożyć na niego karę pieniężną, ale skoro czuje się dobrze, to sąd jej nie zasądzi - kontynuuje szef miejscowego Sanepidu. - Gdyby wrócił po 15-tym marca, kiedy weszła ustawa o nałożeniu stanu sanitarnego na kraj, wtedy procedury wyglądałyby inaczej.

Płońska policja może nadzorować tylko te osoby, które są wskazane przez Sanepid, że faktycznie odbywają kwarantannę. Oficjalnie duchowny z Kroczewa izolacją objęty nie jest.

Udało nam się we wtorek skontaktować telefonicznie z ks. proboszczem Henrykiem Szwajkowskim. - Jak zdrowie? - pytamy na wstępie rozmowy. - Bardzo dobrze - pada odpowiedź. - Były jakieś niepokojące objawy? - kontynuujemy nasz redakcyjny wywiad. - Żadnych. To po co ma przyjechać po mnie karetka? - dziwi się proboszcz. - Jestem w stałym kontakcie z szefem Sanepidu. Monitoruję stan swojego zdrowia, mierząc sobie temperaturę. Jeszcze trzy dni i okres mojej ''kwarantanny" minie. Uważam, że nic się nie dzieje, a jakby się działo - to bym poddał się leczeniu - odrzekł duchowny.

- 10 dni temu wróciłem z Rzymu. W ten dzień wróciło z Włoch 2 tysiące ludzi. Wszystkie swoje dane zostawiłem wychodząc z samolotu - jakby ktoś był chory w samolocie, to od razu dostałbym taką informację. Dziś mamy 17-tego. Żadnych objawów nie mam, jestem pod kontrolą. Nie mam temperatury, kaszlu, nic - powtarza, chcąc uspokoić wiernych, ks. Szwajkowski.

- Ksiądz przekazuje nam, że czuje się dobrze, że nie ma żadnych dolegliwości - mierzy sobie codziennie temperaturę. Gdyby kichał, kasłał, miał duszności, to byśmy go ''zwinęli" - ufa słowom duszpasterza z Kroczewa miejscowy inspektor sanitarny.

- Dostałem zalecenia, żeby ograniczyć bezpośrednie kontakt i tak też czynię. Wychodzę tylko na spacer. Dlatego na Mszy św., zaraz po przylocie, powiedziałem, że byłem we Włoszech, żeby ludzie to wiedzieli i też ograniczyli kontakt ze mną jak się boją - dodaje proboszcz parafii w Kroczewie.

[OD AUTORA] Strach, proszę księdza, w obecnej sytuacji, to zachowanie normalne. Ma swe źródło w instynkcie przetrwania i trudno dziwić się parafianom, okolicznym mieszkańcom, że i w tym przypadku ich owładnął. Obyśmy wszyscy zdrowi byli i szczególnie teraz w stopniu najwyższym odpowiedzialni.