Zamknij

Marszałek Struzik: rządowe programy inwestycyjne muszą być bardzo przejrzyste (wywiad)

13:50, 19.04.2024 PAP Aktualizacja: 14:05, 19.04.2024
Skomentuj PAP PAP
reo

Jeżeli będą realizowane kolejne rządowe programy inwestycyjne, to muszą być bardzo przejrzyste; w środowiskach samorządowych mówi się o mechanizmie wyrównania niesprawiedliwych metod transferu - powiedział marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik w wywiadzie dla Serwisu Samorządowego PAP. Być może powinny być punkty ujemne - dodał.

Serwis Samorządowy PAP: Zapytam pro forma: będzie Pan marszałkiem w tej kadencji?

Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego: Czy będę marszałkiem, to się okaże pewnie 6 lub 7 maja na pierwszym posiedzeniu nowego sejmiku, kiedy zostaną odczytane wyniki tajnego głosowania. Ale będę kandydował na tę funkcję.

W wyborach do sejmiku jest Pan liderem nie tylko w województwie mazowieckim, lecz również w skali kraju – zagłosowało na Pana niemal 75 tys. ludzi. W liczbach bezwzględnych nikt nie miał lepszego wyniku. Podobny wynik miał Pan 5 lat temu. Powiało nudą?

Nie, tu trudno mówić o jakiejś rutynie czy nudzie. Kiedy pytają mnie, dlaczego kampania wyborcza jest taka krótka, to mówię, że moja trwa od 25 lat, bo od 25 lat jestem radnym sejmiku. To nie jest tak, że tylko podczas kampanii można uzyskać poparcie; na to trzeba pracować przez całą kadencję. Jeżeli się dobrze pracuje na rzecz wyborców, to oni się odwdzięczają poprzez głosowanie. I mówię to bez fałszywej skromności, po prostu tak jest.

[BANER]0[/BANER]

A jak Pan patrzy na wyniki wyborów samorządowych w całej Polsce, to jest Pan z nich zadowolony?

Powiem tak: to nie jest takie zdecydowane zwycięstwo partii demokratycznych, jak się niektórym wydawało. Ono jest umiarkowane, ale jestem zadowolony, bo partie demokratyczne wygrały te wybory. Jeżeli zsumuje się wyniki Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, to jest to ponad 52 proc. w stosunku do 34 proc. Prawa i Sprawiedliwości i 6 procent Konfederacji. Jest postęp na poziomie sejmików, bo na pewno odzyskamy województwo śląskie, już nie na zasadzie wewnętrznych roszad. Również w województwie łódzkim partie demokratyczne mają przewagę, choć niewielką – bodajże jeden głos przeważa.

Nieco gorzej jest na poziomie powiatów, bo tam Prawo i Sprawiedliwość ma dość silną pozycję, czego nie można z kolei powiedzieć o gminach, zwłaszcza o miastach. Trwa druga tura, więc zobaczymy, jakie będą ostateczne wyniki.

Któryś wynik z pierwszej tury cieszy Pana szczególnie?

Od samego początku kibicowałem Rafałowi Trzaskowskiemu, poparłem go bez żadnych dyskusji czy jakichś warunków. Od początku uważałem, że drugiej tury w Warszawie nie będzie. I tak się stało.

Cieszy mnie też zwycięstwo Krzysztofa Kosińskiego. Co prawda nie miał kontrkandydata, ale aż 85 proc. powiedziało mu 7 kwietnia ponownie „tak”. A są przypadki w kraju, że jedyni kandydaci przegrali sami ze sobą, bo większość powiedziała im jednak „nie”. Wynik w Ciechanowie cieszy, bo to jedyny obecnie prezydent Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zobaczymy, jak będzie po drugiej turze.

Po rekordowej frekwencji w wyborach parlamentarnych, w powietrzu wisiało pytanie, czy utrzyma się wysokie zainteresowanie wyborami. Tymczasem nie udało się nawet pobić rekordu frekwencji w wyborach samorządowych. Liczył Pan, że będzie wyższa?

Nie, jestem realistą i uważałem, że apogeum emocji miało miejsce 15 października. Ponieważ wybory samorządowe zostały przesunięte, emocje eksplodowały podczas wyborów parlamentarnych. Teraz nastroje już nieco ostygły, a do tego moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie w kampanii samorządowej pojawiły się tematy z dyskursu na poziomie centralnym. To wpłynęło na pewną kategorię wyborców, którzy doszli do wniosku, że skoro te wybory się właściwie niczym nie różnią, to po co iść teraz głosować.

Ale też nie przesadzajmy, że ta frekwencja była zła – 56 proc. na Mazowszu to przyzwoity wynik.

Na poziomie kraju frekwencja wyniosła jednak ok. 52 proc. Przed wyborami parlamentarnymi były liczne zachęty profrekwencyjne dla gmin, teraz tego zabrakło. Słusznie?

Programy profrekwencyjne poprzedniego rządu niestety służyły konkretnemu celowi politycznemu. Po raz pierwszy użyto tego zabiegu w wyborach prezydenckich, co podniosło frekwencję zwłaszcza w gminach wiejskich i miejsko-wiejskich. Myślę, że to był jeden z powodów, dla których tak niewielką przewagą pan prezydent Duda wygrał wybory. To zrobiono z całą premedytacją. Podobny zabieg miał miejsce jesienią ubiegłego roku. Te tak zwane bonusy były kierowane do określonych środowisk, głównie małomiasteczkowych, wiejskich. Nie uważam, by takie posunięcia były stosowne.

Rządowe programy profrekwencyjne powinny mieć bardzo przejrzysty charakter, być skierowane do wszystkich kategorii gmin i do wszystkich obywateli, a nie tylko do określonej części elektoratu.

Jako samorząd województwa mazowieckiego zachęcaliśmy do udziału w wyborach. Natomiast takie dawanie pieniędzy wprost za to, że jakaś kategoria wyborców pójdzie do wyborów, nie jest najlepszym pomysłem.

REKLAMA

Te pieniądze zostały jednak obiecane, a nie zostały jeszcze dane. Pan lobbuje w tej sprawie? Rekordowo wysoka frekwencja była wówczas m.in. w mazowieckiej gminie Klwów.

To jest bardzo trudny problem, biorąc pod uwagę wspomniany wymiar polityczny i próby manipulowania ludźmi poprzez tego typu bonusy. Z drugiej strony istnieje ciągłość władzy - jeżeli władza publiczna coś obiecała, to powinna się z tego wywiązać, niezależnie od tego, jaki jest wynik tych wyborów i kto rządzi. Uważam, że to są zobowiązania, które mają charakter honorowy. Ale nie lobbuję osobiście.

W środowiskach samorządowych mówi się raczej o mechanizmie wyrównania niesprawiedliwych metod transferu pieniędzy ze środków rządowych, które rozdawano po uważaniu w ramach Programu Inwestycji Strategicznych. Pojawiają się takie głosy, żeby jakoś to skompensować. Ale jak to zrobić? Jeśli jakieś miasto dostało kilkadziesiąt milionów złotych, a były takie miasta, to teraz mu nie dać, a dać sąsiadowi?

Na pewno jeżeli będą realizowane kolejne rządowe programy inwestycyjne, to muszą być bardzo przejrzyste, musi być jasna metodologia oceny wniosków, tak jak to jest przy pieniądzach unijnych - wszyscy wiedzą, jaki jest ranking. Być może dla tych, którzy dostali po uważaniu, powinny być wprowadzone jakieś punkty ujemne, ale to wywoła lawinę dyskusji, podobnie jak to było przy rozdziale pieniędzy po uważaniu. PiS-owi się wydawało, że jak rozda te pieniądze, to kupi głosy. Pewną część kupił, ale dużą część wyborców wkurzył.

Ale czy to oznacza, że mniejsze gminy nie będą już mogły liczyć na wsparcie? Nie będzie zrównoważonego rozwoju?

Nie możemy mówić o zrównoważonym rozwoju, skoro pieniądze dostawały te samorządy, w których włodarze byli związani z partią rządzącą. To nie był równomierny rozwój, to był rozwój po uważaniu. To typowa korupcja polityczna.

Jeżeli się takie mechanizmy wspierające buduje, to muszą mieć absolutnie obiektywny charakter. Na Mazowszu mamy 23 programy wsparcia i przestrzegamy bardzo tego, żeby były jasne kryteria przyznanych punktów. Od 18 lat rządzi tu koalicja najpierw Platformy Obywatelskiej i PSL, teraz Koalicji Obywatelskiej i PSL i nie znajdzie tu Pani przykładów ręcznego sterowania i dawania swoim.

Samorząd województwa świętuje w tym roku 25-lecie istnienia. Jakich zmian potrzebuje?

Jak wszystkie samorządy, samorząd województwa potrzebuje uporządkowania kwestii finansów, bo wiele zrobiono złego Polskim Ładem i zabraniem samorządom znacznych dochodów z podatku PIT. Uważam, że zmiana ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego to priorytet, ona powinna być uchwalona w tym roku, tak żeby zaczęła obowiązywać od 2025 roku. Minister finansów przedstawił pierwsze zręby założeń do takiej reformy, są obiecujące. Uporządkowania wymaga też szereg rozwiązań prawnych, m.in. Kodeks wyborczy.

REKLAMA

Dwukadencyjność?

Tak, od samego początku uważałem, że wprowadzenie w 2018 roku dwukadencyjności to był błąd. Nie chcę już dyskutować o długości kadencji, bo wydłużono wówczas również kadencję do 5 lat, ale ograniczenie wybieralności jest moim zdaniem bardzo nieracjonalne. Albo jest się dobrym gospodarzem, albo nie. W państwie, w którym funkcjonuje prawdziwa samorządność, sami ludzie powinni o tym decydować, a nie metryka czy jakieś przepisy prawa. Na podobnej zasadzie można by stworzyć kadencyjność dla posłów czy senatorów.

Powinna też następować dalsza decentralizacja, oddanie tych uprawnień samorządom, które nam zabrano. Kuriozalna sprawa, ale jeżeli chodzi o bazę sportową, to o budowie obiektów sportowych decyduje dzisiaj minister sportu. Bez sensu zupełnie.

Pytanie też, co zrobić z Wodami Polskimi, bo scentralizowany system okazał się bardzo, bardzo niewydolny. Generalnie zasada powinna być taka, że co nie musi być w rękach rządowych, powinno być samorządowe.

Z drugiej strony bardzo liczne zadania nam się powierza, tylko nie daje na to środków. To też wymaga uporządkowania. Województwo mazowieckie ma wygrane procesy z różnymi rządami, a kwota przekracza 100 milionów złotych. Mówię to po to, żeby pokazać, że samorządy przez każdą władzę centralną są nieco instrumentalnie traktowane, więc trzeba po prostu to zobiektywizować i jeżeli się zleca samorządom jakieś usługi, to powinno za tym pójść finansowanie kosztów świadczenia tych usług.

[ZT]16966[/ZT]

To, o czym Pan mówi, to są bolączki wszystkich samorządów. A co szczególnie boli samorządy województw? Ich kondycja finansowa nie została zachwiana Polskim Ładem…

Rzeczywiście, nasze główne źródło dochodów to podatek dochodowy od osób prawnych, czyli od firm. Jednak tu potrzebna jest przejrzystość.

Do pewnego momentu urzędy skarbowe przysyłały nam raporty, jak wygląda CIT w danym województwie; później to wszystko utknęło w komputerach Ministerstwa Finansów i tak naprawdę nie wiemy, jakich pieniędzy możemy się spodziewać.

Wyliczyliśmy, oczywiście na zasadzie czysto teoretycznej, że prawie 900 milionów powinniśmy dostać wyrównania. Czyli nasze dochody były większe niż te, które założył minister finansów, i powinien nam to wyrównać. No ale sprytnie zrobiono tak, że zapisano w ustawie budżetowej, że takie wyrównanie nie może przekroczyć bodajże 250 milionów złotych. Pieniędzy więc nie ma, czarna dziura je pochłonęła.

Powinniśmy wrócić do przejrzystych zasad, żebyśmy wiedzieli, skąd pochodzi podatek i jakiej jest wysokości; żeby nas państwo nie zastępowało w planowaniu budżetu. Bo jak można planować budżet czy inwestycje, jeżeli minister finansów decyduje o tym, ile dostaniemy? To jest niestety element państwa centralnie sterowanego.

[ZT]17033[/ZT]

W kampanii mówił Pan, że jednym z priorytetów będzie zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom, m.in. zdrowotnego. Szpitale powiatowe toną w długach. W Pana ocenie konieczna jest nowa ustawa restrukturyzacyjna?

Generalnie w Polsce jest problem z finansowaniem szpitali. To nie jest tylko domena szpitali powiatowych, wojewódzkie też są zadłużone. Mówiąc brutalnie, gdybyśmy nie dokładali co roku setek milionów złotych do ich funkcjonowania, to byłyby bankrutami. Ten segment życia publicznego wymaga uporządkowania. Po pierwsze musi być obiektywna wycena świadczeń. Po drugie – muszą być uporządkowane płace. Oczywiście to ma być godziwa zapłata, ale ona musi być pochodną jakichś wskaźników, jakichś obiektywnych wycen, bo obecnie mamy do czynienia z patologiami. Mamy lekarzy-wędrowników, którzy mówią, jak mi nie zapłacisz 250 zł za godzinę, to ja na dyżur nie przyjdę.

Skoro mowa o pensjach, to przydałby się ruch w tych samorządowych?

Tak, powinien być jakiś system waloryzacji. My staramy się poprzez nasze ruchy płacowe waloryzować pensje urzędników i pracowników instytucji podległych – co najmniej tyle, co na poziomie państwowym. Jeżeli tam się przewiduje pewne podwyżki - czy dla nauczycieli, czy dla sfery budżetowej – to staramy się nie być gorsi.

Rozmawiała Anna Banasik

aba/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

Prawda!Prawda!

0 0

Nie tylko muszą ale nawet są pszejrzyste, nie to co za za pis. 20:43, 19.04.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

ładnieładnie

1 0

ten struzik mówi, szkoda że tylko na mówieniu koniec. Tak jak za jarka było wszystko przejrzyste to nigdy tak nie było 21:28, 19.04.2024


reo
0%