Dom dziecka w Płońsku pod lupą prokuratury. Mówi się o używaniu wulgaryzmów w relacjach z wychowankami

Jak dowiedział się nasz portal, z końcem listopada miejscowa prokuratura rozpoczęła śledztwo związane z płońskim domem dziecka. Organy ścigania sprawę badają pod kątem artykułu 207 kodeksu karnego, w którym mowa jest o znęcaniu się. 

- Nasze śledztwo dotyczy znęcania się psychicznego nad osobami nieporadnymi ze względu na wiek, wychowankami Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Płońsku, poprzez używanie wobec nich słów wulgarnych, wyzywania ich słowami powszechni uważanymi za obelżywe

- przekazała naszej redakcji prokurator rejonowa Ewa Ambroziak. Chodzi konkretnie o artykuł 207 paragraf 1a kodeksu karnego, który brzmi dokładnie tak: ''Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą nieporadną ze względu na jej wiek, stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8''. 

Prokurator Ambroziak podaje, że śledztwo wszczęto na skutek złożenia zawiadomienia przez ''inne osoby''. Podkreśla, że nie zrobiła tego tylko jedna osoba.

Prokuratura wskazuje dalej, że śledztwo dotyczy, jak to nazywa - ''osób odpowiedzialnych w stosunku do wychowanków''. - Tak to mogę na razie powiedzieć na tym etapie śledztwa - kontynuuje Ewa Ambroziak. Na pytanie czy sprawa dotyczy konkretnej placówki (przypomnijmy, że domy dziecka przeszły reorganizację, a tym samym powstały tzw. mieszkania rodzinkowe dla mniejszych grup podopiecznych - przyp. red.) szefowa płońskiej prokuratury odpowiada: - Dom dziecka podzielił się w ramach grup, my będziemy badać wszystko, a nie konkretnie jedną grupę.  

[ZT]11681[/ZT]

- Działamy teraz na podstawie innych odrębnych informacji, które przekazano w zawiadomieniu - odpowiada w nawiązaniu do sprawy samobójstwa 15-latka, którego zwłoki znaleziono 10 listopada w miejscowości Michałówek w gm. Załuski. Nastolatek był przez kilka miesięcy wychowankiem Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Samodzielni" przy ulicy Sienkiewicza w Płońsku. - Być może przez tę tragiczną sytuację ludzie zdecydowali się coś powiedzieć - kończy prokurator. 

Do tematu wrócimy.