On podszedł do mnie i zapytał, czy bym z nim nie poszła... [Z redakcyjnej skrzynki!]

Z naszą redakcją skontaktowała się młoda płońszczanka, zaniepokojona pewną sytuacją, której doświadczyła. 14-letnia dziewczyna opowiedziała nam o zdarzeniu, aby przestrzec inne osoby przed mężczyzną, który wczoraj zaczepiał ją w okolicach ulicy Sienkiewicza. 

(...) Dzień dobry. Piszę do Was w sprawie pewnego mężczyzny. W środę, 3 czerwca, gdy szłam ulicą koło płońskiego szpitala, zauważyłam mężczyznę, który naprawia swój samochód. W pierwszej chwili wydawało mi się to normalne, ale kiedy przeszłam obok niego, on w pewnym momencie ruszył za mną. Postanowiłam to sprawdzić i zatrzymałam się, aby zawiązać sznurówkę, on wyjął telefon i niby zaczął rozmawiać. Gdy ruszyłam do przodu, on ruszył za mną. Cały czas dyskretnie spoglądałam za siebie. W pewnym momencie mężczyzna zorientował się, że zauważyłam, że on za mną idzie i przeszedł na drugą stronę ulicy.

Gdy musiałam usiąść na ławkę i poczekać na kogoś z rodziny, on podszedł do mnie i zapytał, czy dałabym mu do siebie kontakt lub czy bym z nim nie poszła. Nie wiedziałam, co mam robić w takie sytuacji, więc krzyknęłam do znajdującego się blisko mnie pewnego Pana. Tamten mężczyzna wystraszył się i uciekł.

Więc chciałabym, abyście ostrzegli inne kobiety i dziewczyny, ponieważ to może być jakiś zboczeniec.

Nie jest zbyt wysoki, ma brodę i jest łysy. Jego skóra jest koloru brązowego. W momencie gdy go widziałam, miał na sobie brązowa kurtkę. Podejrzewam, że nie jest on z naszych okolic, ponieważ jego rejestracja czarnego samochodu zaczynała się od WPL. Jego auto stało na parkingu przy dużej poczcie.

W związku z tym, że jestem niepełnoletnia, bardzo proszę o nieujawnianie moich danych (...).