Zamknij
INFORMACJE

Dodaj komentarz

Makabryczne odkrycie w Dzierzążni. Szczątki zwierząt w workach na śmieci! Trwa policyjne dochodzenie. Weterynarz nie przyznaje się do winy

RED 13:19, 13.12.2021 Aktualizacja: 09:48, 01.08.2025
Skierowani na miejsce funkcjonariusze ustalili, że posesja wynajmowana jest przez 39-letniego mieszkańca Płońska [Fot. D.W./Zbiory prywatne] Skierowani na miejsce funkcjonariusze ustalili, że posesja wynajmowana jest przez 39-letniego mieszkańca Płońska [Fot. D.W./Zbiory prywatne]

Klatki do chwytania i przetrzymywania psów oraz zwłoki zwierząt w workach na śmieci odnaleźli w niedzielne popołudnie wolontariusze we wsi pod Płońskiem - informowała na fb organizacja ''Pogotowie dla Zwierząt''. Właśnie tego dnia wolontariusze działający na rzecz obrony zwierząt odkryli w budynkach przy lecznicy weterynaryjnej i w pobliskich zaroślach zwłoki zwierząt, najprawdopodobniej psów, które były w znacznym stopniu rozkładu. Płońska policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Co na to sam zainteresowany weterynarz?

Na miejscu wstrząsającego odkrycia zjawił się m.in. Grzegorz Bielawski z ''Pogotowia dla Zwierząt'', znamy między innymi z likwidacji schroniska w Wojtyszkach oraz Dariusz Witczak, jeden z lokalnych wolontariuszy. 

- W podwójnych workach na śmieci znajdowały się szczątki zwierząt. Nie znam dokładnej liczby, bo ich rozkład był znaczny. Zarówno w pomieszczeniu przylegającym do gabinetu weterynarza, jak i w jego pobliżu panował okropny fetor

- mówi nam wspomniany Dariusz Witczak. 

- Zwłoki miały być zabrane do Katowic na sekcje w zaplombowanych workach. Zawozi je tam ''Pogotowie dla Zwierząt'' - dodaje miejscowy wolontariusz. 

Na miejsce przyjechała policyjna grupa dochodzeniowa. Dziś Komenda Powiatowa Policji w Płońsku zabiera głos na ten temat.

- Wczoraj po godzinie 13. dyżurny z KPP w Płońsku za pośrednictwem Centrum Powiadamiania Ratunkowego otrzymał zgłoszenie o ujawnieniu worków ze szczątkami zwierząt w pomieszczeniu gospodarczym oraz na zewnątrz, w zaroślach, na terenie jednej z posesji w miejscowości Dzierzążnia. Odkrycia tego dokonali wolontariusze działający na rzecz ochrony praw zwierząt

- podaje kom. Kinga Drężek-Zmysłowska, oficer prasowy płońskiej policji, dodając:

- Skierowani na miejsce funkcjonariusze ustalili, że posesja wynajmowana jest przez 39-letniego mieszkańca Płońska. W związku z podejrzeniem, że może dochodzić do nieprzestrzegania przepisów dotyczących odławiania psów i przekazywaniu ich do schroniska, na miejscu czynności wykonała grupa operacyjno-dochodzeniowa. W płońskiej komendzie prowadzone jest w tej sprawie dochodzenie w kierunku art. 35 ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt (odpowiedzialność karna za zabijanie, uśmiercanie lub dokonywanie uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów ustawy albo znęcanie się nad zwierzęciem. podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. 1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem - przyp. red.) - dodaje rzecznik prasowy miejscowej policji.

 

Weterynarz mający swą lecznicę w Dzierzążni, zajmował się odławianiem zwierząt na zlecenie gmin: Płońsk, Baboszewo, Dzierzążnia oraz samego miasta Płońska. O komentarz do sprawy poprosiliśmy Adama Sobieckiego, wójta gminy Dzierzążnia. 

- Z panem weterynarzem, który ma siedzibę na terenie naszej gminy, mamy od dawna zawartą umowę, mieli ją również podpisaną moi poprzednicy. Nie było jakichś sygnałów, co do złego traktowania wyłapywanych zwierząt - mówi ''PwS'' wójt Adam Sobiecki. - To osoba, która bardzo ciężko pracuje i była do dyspozycji o różnych porach dnia i nocy. Mogę tylko dodać, że weterynarz wypełniał swoje obowiązki jak należy, niejednokrotnie interweniował nocą przy trasie nr 10. To organy ścigania podjęły procedurę wyjaśnienia tej sprawy, więc czekamy na jej finał - zakończył Adam Sobiecki. 

Weterynarz, o którym mowa, wypowiedział się dla redakcji TVP 3 Warszawa. Zapytano go, czy zgadza się z zarzutami, jakie kierowane są pod jego adresem w mediach społecznościowych ze strony obrońców zwierząt.

- Nie zgadzam się z tym. Jestem całą tą sytuacją zszokowany. Ci ludzie wchodzą na prywatny teren, kręcą się tu bez obecności policji. Uważam to za stek pomówień. Zbliżają się przetargi na zwierzęta i moim zdaniem jest to po prostu nagonka na moją osobę - cytujemy poniedziałkową wypowiedź weterynarza z Dzierzążni dla ''Kuriera Mazowieckiego''. - Nie chciałbym udzielać teraz więcej informacji, gdyż jestem na etapie przygotowywania całej dokumentacji, przedstawię umowy z Gminami, ze schroniskiem, z utylizacją, które zwierzęta były powypadkowe - stwierdza weterynarz, dodając. - Podejrzewam, że te szczątki zwierząt zostały tu podrzucone, gdyż jest to teren otwarty. Zarzut o uśmiercaniu psów jest nieprawdziwy, nie robię tego pierwszy rok, działam z Gminami kilka lat i nigdy nie było zarzutów, co do mojej pracy. Na wszystko mam dokumenty - zakończył.

Jak ustaliliśmy, 39-letni weterynarz nie został jeszcze przesłuchany. 

Do sprawy wrócimy. 

Poniżej zdjęcia obrazujące, w jakich warunkach przetrzymywane były odłowione zwierzęta. 

(RED)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop

OSTATNIE KOMENTARZE

0%