Współpraca z Wołgogradem wreszcie formalnie zakończona. Kwiaty a cmentarz w Bolęcinie...

Radni miejscy jednogłośnie podjęli decyzję w sprawie zakończenia umowy o współpracy partnerskiej z rosyjskim miastem Wołgograd. Na sesyjnym forum pojawiły się też głosy o zaprzestaniu odwiedzania z kwiatami przez miejskie delegacje cmentarza wojennego w Bolęcinie, na którym pochowano blisko 2,5 tys. żołnierzy Armii Czerwonej poległych na Mazowszu w latach '44, '45. 

- Relacje Płońska z rosyjskim miastem Wołgograd zostały zawieszone w 2014 r. po zajęciu Krymu. Partnerstwo w praktyce nie istnieje - mówił burmistrz Płońska, by na początku marca współpracę wstrzymać w każdym jej aspekcie - informował ratusz. To za mało - apelowała opinia publiczna stąd na czwartkowej sesji Rady Miasta w Płońsku pojawił się punkt o podjęciu uchwały w sprawie wypowiedzenia umowy o współpracy partnerskiej, czyli jej oficjalnego zakończenia. Tak też się stało.  

- Takie stanowiska powinniśmy kierować, bo one idą w świat i odbiją się pozytywnym echem. Mam nadzieję, że Wołgograd dowie się o naszej decyzji, że nie chcemy ich znać, niech odpowiedzą za to co zrobili - komentował radny Marcin Kośmider. 

[ZT]9859[/ZT]

Nawiązano do wątku odwiedzania cmentarza żołnierzy sowieckich/rosyjskich przez delegacje miejskie, co ma chociażby miejsce przy okazji rocznicowych uroczystości niemieckiej zbrodni na mieszkańcach Płońska i okolic na Piaskach. Od kilku już lat towarzyszy temu wydarzeniu zapalenie zniczy i złożenie kwiatów na nekropolii wojennej w pobliskim Bolęcinie.

- Nie powinniśmy tak hucznie odwiedzać pomników radzieckich, tak jak to się dzieje w Bolęcinie, bo o ile nie jestem zwolennikiem burzenia jakiś pomników, które są formą sztuki - nawet takie, to składanie tam kwiatów w imieniu samorządów przez oficjalne delegacje, w tej sytuacji jaka obecnie mamy na Ukrainie, szczególnie wobec uchodźców, którzy tu przybywają, nie jest na miejscu - stwierdzała radna Ewa Sokólska. - Mam nadzieję, że przez te kilka lat ostatnich nie było żadnych delegacji od nas z kwiatami w Bolęcinie... - wtrącił Marcin Kośmider. - Ja byłem w takie delegacji dwa lata temu i składałem tam kwiaty, ale trzeba odróżnić pewne kwestie - odpowiadał przewodniczący rady Henryk Zienkiewicz. - Jeżeli w rodzinie jest osiem osób i jeden jest zbrodniarzem to nie znaczy, że taka jest cała rodzina. To są kwestie zwykłych żołnierzy, którzy walczyli z hitleryzmem. To nie byli ludobójcy podobni do dzisiejszych sołdatów, którzy mordują dzieci na Ukrainie - uważa szef prezydium RM.

[ZT]9838[/ZT]

- Wiem jak wyglądało to wyzwalanie Płońska, a wiem to z opowiadań matki i dziadka, tak samo wyglądało wyzwalanie Polski jak teraz wygląda - w cudzysłowie - wyzwalanie Ukrainy. To się nic nie zmieniło. W Płońsku w tym czasie dochodziło do gwałtów, morderstw i nic więcej - zabierał głos radny Ryszard Antoniewski.  

- Ja mam iść do tej rodziny na obiad z kwiatami, jak już nie będzie tego zbrodniarza, gwałciciela?! - pytał retorycznie przewodniczącego radny Kośmider. - Ja się z tym nie zgadzam, to jest odpowiedzialność zbiorowa. W '45 to nie byli wyzwoliciele, tylko zmieniliśmy dżumę na cholerę, tak samo teraz, oni idą z hasłami, że walczą z terrorystami ukraińskimi, oni też wyzwalają... Jak stoi pomnik, to nie będziemy go burzyć, ale żeby odwiedzać go z kwiatami - to na to zgody nie ma, żeby ktoś w imieniu rady składał kwiaty, nie informując nas o tym. 

- Nie będę nikogo pytać o zgodę, bo 90-letniej już matce chłopca, który spoczął na cmentarzu w Bolęcinie, jak tu przyjechała do Płońska mój nieżyjący ojciec obiecał, że jego rodzina będzie robić wszystko, żeby grób tego chłopaka jak najdłużej pozostał w swoim miejscu i nie pytam nikogo o zgodę, będę to robić - zakończyła wiceburmistrz Teresa Kozera.  

Nasi radni poparli również apel Rady Miejskiej Tarnopola, miasta partnerskiego Płońska, ''o zamknięciu nieba nad Ukrainą''.