- Ja nikogo nie chcę niszczyć - M. Kośmider. - A ile minut antenowych poszło z moją gębą i z pluciem na mnie w mediach?! - A. Pietrasik

Z pewnością w styczniu nowego roku, chcąc, nie chcąc, tematem numer jeden w naszym miasteczku są szczepionki. Burmistrzowi Pietrasikowi podano poza kolejnością remedium na zarazę, co nie umknęło uwadze opozycji spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. Tu prym wiódł radny Marcin Kośmider, który nagłośnił całą sprawę, choć ta, jak było słychać podczas czwartkowych obrad samorządowców, odbiła się niejako rykoszetem, uderzając w niego samego, kiedy na sesyjną tapetę trafił temat pracy Kośmidra w spółce Skarbu Państwa. Nasi wybrańcy nie szczędzili sobie gorzkich słów, urządzali prywatne wycieczki w stronę adwersarzy oraz opowiadali o osobistych doświadczeniach z wątkiem donosicielstwa w tle.

Marcin Kośmider chciał rozszerzenia porządku obrad o wniosek w sprawie odwołania Andrzeja Pietrasika z przedstawicielstwa w radzie społecznej szpitala jako pokłosie sławetnego już nie tylko w Płońsku szczepienia burmistrza przeciwko COVID-19. Wniosek ów nie zebrał wymaganej ilości głosów, ale, jak zapowiada Kośmider, to jeszcze nie koniec.      

Kto stracił...?

- Takie zachowanie dyskwalifikuje Andrzeja Pietrasika z bycia przedstawicielem rady miejskiej w gremiach rady społecznej szpitala. Postaram się wprowadzić ten punkt na przyszłą sesję - zapowiadał radny PiS. - Nasze środowisko Prawa i Sprawiedliwości, no i oczywiście mieszkańcy, uważają, że pana zachowanie jest naprawdę niemoralne i nieetyczne. Tak naprawdę straciliśmy wszyscy. Pan powinien dawać nam przykład, a krzywda jest wyrządzona nam wszystkim, choćby radnym, bo nastąpiła deprecjacja naszych poczynań. Ta rysa będzie ciągnęła się za nami wszystkimi - przestrzegał Marcin Kośmider. - My możemy zadeklarować, że czekamy na swoją kolej szczepienia - zapewniał. - Chcę dobrych relacji między szpitalem a samorządem miejskim - kontynuował radny burmistrzowskiej opozycji. - Chce pan to zdarzenie przekuć teraz w sukces, że teraz więcej płońszczan będzie się szczepiło, bo pan uzyskał taką szczepionkę poza kolejnością. To akt wysokiej hipokryzji - podkreślał, cofając się do roku 1986 i katastrofy w Czarnobylu. - Wtedy oficjele przed zwykłymi ludźmi przyjmowali wcześniej lek. Teraz wracamy do poprzedniej epoki: jaśniepaństwa, kolesiostwa, szczepienia się poza kolejnością. To przykra sprawa, ale trzeba o niej mówić - dodawał.

Płoński chleb

Radny Leszek Kalkowski, który zwykł rzadko zabierać głos na posiedzeniach rady, stwierdził, że wywodzi się z miejscowości, gdzie zaszczepiono burmistrza, czyli w placówce "Grupa Zdrowie", w położonej ponad 30 km od Płońska miejscowości Kraszewo-Czubaki. - Ludzie byli zapraszani. Z pobliskich miejscowości zwożono ich, bo był nadmiar szczepionek - oznajmiał Kalkowski. - Nie wracajmy do tamtych minionych lat, kiedy nie brakowało donosicieli. Niedawno ''opluto'' koleżankę, teraz pana burmistrza. Jesteśmy zjadaczami tego płońskiego chleba, a tak się poróżniamy. Jedni chcą coś zrobić, a drudzy się sprzeciwiają - odwoływał się ogólnie do całej napiętej sytuacji między burmistrzem i jego koalicjantami a głównie PiS-owską opozycją.

Z kazania na górze...

Andrzej Kwiatkowski w mocnych słowach odniósł się do działań Marcina Kośmidra. - Nie chodzi tu wcale o szczepionki, ale o zdyskredytowanie ludzkiego dorobku, ludzkich losów, ludzi - podkreślał nie raz i nie dwa. - Ktoś kogoś poinformował, zaprosił i wykonał szczepionkę i w ślad za tymi decyzjami, nawet jeśli były one błędne, przetoczyła się ogromna medialna burza. Nagonka na tych, którzy podjęli decyzję o zaproszeniu niektórych ludzi ze środowisk, jak też na tych, którzy tę propozycję przyjęli. To jest nieprawdopodobne - oceniał Kwiatkowski. - Stawia się pan na pozycji pierwszego sprawiedliwego w tej społeczności, rzuca pan kamieniami w ludzi, a nie dostrzega w swoim oku belki. Każdy ma obowiązek dbania o życie swoje i swojej rodziny, jak i korzystania z tych przywilejów, możliwości, które na drodze życia mu się zdarzają. Jeżeli pan rozlicza ludzi w dbałości o własny los, depcze pan po innych, niszczy ich dorobek życia. Jeżeli pan chce zmieniać świat, to pan zacznie od siebie - doradzał radny Porozumienia Samorządowego Ziemi Płońskiej.

- Wybór każdego człowieka nie może być drogą do niszczenia tego człowieka (...) - stwierdzał radny Andrzej Kwiatkowski

- Niech pan korzysta z możliwości, jakie się przed panem pojawiły, będąc członkiem właściwej drużyny, ale niech pan nie niszczy ludzi - odnosił się do ścieżki zawodowej z przystankiem w spółce Skarbu Państwa swojego przeciwnika samorządowego Andrzej Kwiatkowski. - Jak pan zdobył tę posadę, czy nie zabrał pan jej komuś, kto na nią czeka. Jak pan buduje własne, prywatne relacje z publiczną spółką Skarbu Państwa? Niech pan się z tego rozliczy. Niech pan tę samą zasadę, według której próbuje pan niszczyć innych, kieruje w stosunku do siebie. Bo to nie chodzi o szczepionki - powtarzał Kwiatkowski. - Reakcje są nadmierne w stosunku do zdarzeń, jakie miały miejsce przy szczepieniu burmistrza.

[ZT]5457[/ZT]

Ni stąd, ni zowąd wrócił temat rady pedagogicznej organizowanej on-line w Szkole Podstawowej nr 2 w Płońsku, kiedy to w roli głównej wystąpiła radna Ewa Sokólska, która wraz z mężem obraziła dyrektora ‘’dwójki” Jarosława Chylińskiego, o czym pisał portal ''Płońsk w Sieci". - Czy nie wpadłaby pani w depresję, gdyby ta sprawa otarła się również o media ogólnopolskie? - pytał Andrzej Kwiatkowski. - To była rozmowa prywatna między mną i mężem - powtarza przewodnicząca lokalnych struktur PiS. - Jeżeli w przypadku szczepionek przywłaszczamy sobie coś, co do nas nie należy, to jakoś to się nazywa...? Naruszono normy solidarności społecznej. Jak się czuli płońszczanie, którzy są rodzicami wcześniaków i nie mają dostępu - niezaszczepieni - do swoich maleństw? - pytała retorycznie.  

Zarówno Sokólska, jak i Kwiatkowski mówili o swoich dawnych osobistych doświadczeniach w kwestii propozycji pójścia na współpracę z esbekami, podpisania ''lojalki" za czasów Polski Ludowej. Jak usłyszeliśmy, odmówili, ale od samego początku wtrącanie takich wątków mocno zaburzało dyskusję nad kwestią szczepień poza kolejnością.

Radny Kośmider, jak uważa, zadał ''proste pytanie - czy burmistrz zaszczepił się poza kolejnością - i miałem do tego prawo" - kwitował. To tak jeszcze odnośnie denuncjacji, zjawiska od lat niestety dosyć popularnego wśród samorządowców. - Wszyscy zacznijmy od siebie, niech każdy przypomni sobie na kogo i co podpisywał. Ładnie dziś mówić, ale zapomina się, co robiło się rok, dwa lata temu. Większość na tej sali powinna uderzyć się w pierś. Dumny jestem z tego, że będąc tyle lat w radzie, nigdy na nikogo nie doniosłem - zabierał głos Krzysztof Tucholski.  

O hipokryzji i ciężkiej pracy

- Ja nikogo nie chcę niszczyć - zarzekał się Marcin Kośmider. - Ma pan podobną sytuację u siebie w rodzinie, pana żona jest wicedyrektorem szkoły, która podlega burmistrzowi - odpowiadał Andrzejowi Kwiatkowskiemu. - Jakoś nie widzę, nie słyszę pana reakcji, kiedy jedna z radnych Porozumienia Samorządowego Ziemi Płońskiej dostaje pracę w spółce miejskiej. Jest pan wielkim hipokrytą. Ja nikogo nie chciałem zniszczyć - powtarzał. - Pan burmistrz sam próbował się zniszczyć, szczepiąc się poza kolejnością - uważa Kośmider. - To niegodne od radnego wyciągać, kto gdzie pracuje. Każdemu przeszkadza, że człowiek ciężko pracuje, że wstaje o godzinie 5 rano, a wraca o 17, i to jest wielki zarzut do radnego Kośmidra, że pracuje poza Płońskiem. Może i bym pracował i w Płońsku, ale nie ma tu warunków, bo są tylko markety i puste lokale do wynajęcia - stwierdzał radny PiS.

Jerzak versus Kośmider

Do debaty tymi słowami w obronie burmistrza włączyła się również radna Aneta Jerzak (na zdjęciu powyżej, obok radnej Moniki Zimnawoda): - Tu chodzi o to, że to Pietrasik się zaszczepił. Jeżeli dostał pan burmistrz o nazwisku Pietrasik propozycję zaczepienia się i z niej skorzystał, to tak jakby już jego sprawa. Komu tym wyrządził straszną krzywdę? Mieszkańcom, panu, radnym, pracownikom urzędu, komu?! Bo ja uważam, że jeśli pan burmistrz postanowił się zaszczepić, korzystając z propozycji, którą otrzymał poza kolejnością, to zabezpieczył wszystkich dookoła, nie chcąc nas zarazić - przyznawała radna Jerzak, która kontynuowała: Tak pan zawsze podkreśla, że o wszystko pytają mieszkańcy - zwracała się do Marcina Kośmidra. - Wie pan, że ja jako osoba na stanowisku listonosza mam kontakt z mieszkańcami. Oni też pytają i słyszą, że raptem pan awansował lub zmienił posadę, też nie wiadomo w jaki sposób. Pan powie mieszkańcom jak do tego doszło, żeby zaspokoić ich ciekawość i wiedzę. Jeśli nie jest to tajemnicą, to proszę powiedzieć na jakim pan stanowisku pracuje, czym pan się zajmuje i w jakiej spółce Skarbu Państwa - apelowała do radnego Aneta Jerzak.

- To jest poniżej krytyki, co pani mówi. Pani broni człowieka, który sam prawa nie złamał, bo takiego prawa nie ma, ale złamał procedury. To ja pani składam propozycję czysto hipotetycznie, proszę iść do supermarketu i wynieść największy telewizor, ja pani składam taką propozycję. Czy pani skorzysta? Na pewno nie. Tej sprawy by nie było, jakby burmistrz kategorycznie stwierdził, że nie zaszczepił się poza kolejnością, tak jak pani starosta. Dlaczego nie ma kamer pod starostwem? - ponownie zabierał głos Marcin Kośmider. - Ja zostałem zatrudniony zgodnie ze wszystkimi procedurami, a pracuje w tej firmie 20-kilka tysięcy osób. Może wystąpmy, aby każdy z nich się określił. Na jakiej zasadzie prezes został prezesem, menadżer menadżerem, czy podrzędny pracownik takim jak ja jestem. Pracuję ciężko - twierdził radny opozycji.   

W międzyczasie radna Agnieszka Piekarz odczytała oświadczenie, w którym stwierdzała m.in., że burmistrz przez przyjęcie szczepionki poza kolejnością ''ukazał miasto w negatywnym świetle". - Właśnie dlatego, że sprawuje pan władzę, powinien pan mieć więcej rozwagi i szacunku dla prawa niż inni. Proszę rozliczyć samego siebie i wyznaczyć sobie konsekwencje za takie działanie. To pan powinien podjąć decyzję w tej sprawie (...) - odnosiła się do kwestii dalszego zasiadania Andrzeja Pietrasika w radzie społecznej SPZ ZOZ radna Piekarz.

Rozmowa (nie)kontrolowana?!

- Na przełomie zmiany ustroju, po studiach pracowałem fizycznie, uprawiałem pieczarki, nie miałem żadnej posady - ani partyjnej, ani niepartyjnej. Miałem nawet pseudonim ''Pieczarka" - znów powracano do przeszłości, tym razem uczynił to szef ratusza. - Pan ma takie możliwości, jakich my nie mamy, to niech pan sprawdzi moją rozmowę telefoniczną z 30 grudnia, z godziny 18:15. Przekona się pan, kto do mnie dzwonił, i jaką ofertę szczepienia mi złożył. Pan ma takie możliwości. Wielokrotnie na tej sali mówił pan o moich sprawach prywatnych... - wskazywał dwuznacznie Andrzej Pietrasik, po czym zwracał się do Ewy Sokólskiej. - Co do pani niespotykanej jak dotąd rozmowy za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Pani i pani koledzy uważają, że była to rozmowa prywatna, a moje prywatne leczenie nie jest już prywatne.... To jest ta różnica między nami a wami. To co wasze jest dobre i stoi jak mur. Całe miasto zna pani wypowiedzi, zna ją też kuratorium. Dziś dowiaduje się, że to, co było wstydem dla całej szkoły, jest prywatne i nikt z tym nic nie może zrobić - mówił wprost Pietrasik.

Życzenie śmierci

- Nie ja podjąłem decyzję o szczepieniu, bo nie ja odpowiadam za szczepionki. Wypełniłem dwa formularze, lekarz mnie zbadał - do szczepienia - kontynuował burmistrz Płońska. - Po pierwsze osądziliście mnie, pluliście na mnie do telewizji publicznej, a potem złożyliście wniosek o zbadanie sprawy. Gdzie jest logika?! Chyba najpierw kontrola, sprawdzenie, co było, a potem media i plucie. Zastosowaliście odwrócony mechanizm. A co będzie jak wyjdzie, że jest wszystko w porządku? Przeprosi pan? A ile minut antenowych poszło z moją gębą i z pluciem na mnie w mediach?! - stwierdzał stanowczo Andrzej Pietrasik.

- Pani Piekarz gratuluje płynnego czytania swojego oświadczenia. Nie wykorzystałem żadnej funkcji członka rady społecznej szpitala do własnej sprawy, szczepienie nie odbyło się w płońskim szpitalu tylko w POZ-ecie, w którym ja się leczę prywatnie - tłumaczył dalej burmistrz. - W mediach społecznościowych naliczyłem 16-cie życzeń śmierci, abym zdechł, to był efekt pana działania - zwracał się do Kośmidra. - Ale naliczyłem też około 200 wpisów solidaryzujących się ze mną - zaznaczał Pietrasik. - I 100 atakujących mnie, życzących mi śmierci. Pan jest bezczelny - wtrącał radny Kośmider. - W niczym nie naruszyłem interesu SPZ ZOZ w Płońsku. Może komuś zależy na tym, abym nie był w radzie społecznej szpitala, bo pytam, sprawdzam. Mało tego, zebraliśmy dla szpitala pieniądze i darowiznę w sprzęcie. Interesuję się losem szpitala, pomagam i nie szkodzę mu, wspieram szpital. Jeżeli rada uzna, że ktoś inny powinien zająć miejsce w radzie społecznej szpitala, to zrobi to, a ja się dostosuję - deklarował Pietrasik. - A pana szczegółowo zapytamy o pana pracę. Praca w spółkach Skarbu Państwa jest wyjątkowo dobrze płatna, trudna do zdobycia, wręcz niemożliwa, a chcielibyśmy wiedzieć, w jaki sposób pan tę pracę dostał. Radna, która pracuje w PEC-u, dostała pracę zgodnie z regulaminem PEC-u i nie jest to żadne kierownicze stanowisko. Pani Kwiatkowska przeszła wszystkie wymagane prawem procedury. My mamy prawo zapytać pana o pana procedury. A na przyszłość rada - zanim pan kogoś osądzi, to proszę spróbować znaleźć dowody. A pan uskutecznia nagonkę, żeby zniszczyć człowieka - kończył burmistrz. Z kolei wiceburmistrz Teresa Kozera dodawała: Pan Kwiatkowski został radnym miejskim po raz pierwszy w 2014 roku, a pani Alicja Kwiatkowska była wicedyrektorem Gimnazjum nr 1 znacznie wcześniej.

Czy wiemy, co dzieje się wokoło?

- Zazdroszczę panu dwóch rzeczy: dobrego samopoczucia w sprawie szczepionki poza kolejnością i radnych, którzy pana tak zażarcie bronią, mówiąc, że to jest sprawa prywatna, a przecież taka nie jest - mówił z kolei radny Ryszard Antoniewski (na zdjęciu poniżej).

- Po co panu to było? Pan wina jest pośrednia w tym wszystkim. Dzwoniono do różnych osób z naszego terenu, np. wójt Jarosławski odmówił. Gdyby burmistrz zrobiłby tak samo, to by tylko na tym zyskał, a nie tracił tak jak w tej chwili. Pan burmistrz powinien stać w kolejce, tak jak wszyscy stoimy - nie zgadzał się z słowami radnej Jerzak Krzysztof Tucholski. - Ja wolałbym, aby moją szczepionkę wzięła osoba, która już ma jakieś schorzenia i przy zarażeniu się, może po prostu umrzeć. Myślmy o takich osobach. Jednostka, która obdzwaniała, powinna zadzwonić do seniorów. Tu leży błąd. Należy piętnować takie zachowania, już co do formy to się nie wypowiadam, bo jakbyśmy nic nie robili, to w takim mieście jak Płońsk cała tzw. elita byłaby zaszczepiona, a ludzie najbardziej potrzebujący zostaliby na koniec - dodawał radny Tucholski. 

Zakończmy cytatem Moniki Zimnawoda: - Czy wiemy, co dzieje się teraz z dziećmi niepełnosprawnymi, które są zamknięte w domach. Wszystkie problemy zniknęły, a wszystko kręci się wokół koronawirusa. Czy musimy tylko toczyć wojny między sobą? Są bardziej istotne sprawy...