Zamknij

Historia pojazdu

00:00, 29.08.2019 artykuł sponsorowany
Skomentuj

Postęp technologiczny spowodował, że już nie tylko ludzie pozostawiają po sobie informatyczne ślady (np. w mediach społecznościowych): dotyczy to także ich pojazdów, których historia jest skrupulatnie zapisywana. Jak i po co do niej docierać?

Jak powstaje historia pojazdu

Wszystko zaczyna się od 17-znakowego numeru VIN (Vehicle Identification Number), nadawanego przez producenta każdemu pojazdowi opuszczającemu fabrykę. Numer ten zostaje wpisany do dowodu rejestracyjnego i każdej prawidłowo sporządzonej umowy kupna-sprzedaży. To jakby PESEL samochodu: niepowtarzalny ciąg znaków i liter pozwalających dany pojazd zidentyfikować w kraju i za granicą.

Ale nie tylko. Dziś już mało kto naprawia swój samochód „u pana Heńka” w warsztacie dobudowanym do willi lub skleconym z falistej blachy. Współczesne pojazdy trafiają coraz częściej do autoryzowanych serwisów, a te odnotowują każdy przegląd, naprawę i wymianę części w specjalnych bazach danych. Bazy te można odpytać on-line na stronie internetowej https://www.carvertical.com/pl/historia-pojazdu/. Wystarczy kilka minut i kilkadziesiąt złotych, by poznać dzieje auta będącego przedmiotem zainteresowania. Całą gamę takich witryn można znaleźć w porównywarce https://www.bestvindecoder.com/.

Nie ze mną te numery, sprzedawco…

Każdemu sprzedawcy zależy na uzyskaniu jak najkorzystniejszej ceny pojazdu. Nic więc dziwnego, że niekiedy stara się on ukryć przed nabywcą fakty świadczące o obniżonej wartości auta. Dotyczy to zwłaszcza wypadków i stłuczek, po których samochód był lepiej lub gorzej naprawiany.

Pojazd można dziś przepięknie „odpicować” i tylko dobry, a najlepiej: zaprzyjaźniony mechanik potrafi odkryć to, co znajduje się pod blacharskim i lakierniczym kamuflażem. Nie zawsze jednak sprzedawca zgodzi się na taką ekspertyzę, ponadto może ona być kłopotliwa, np. gdy ktoś kupuje auto w innym mieście. Wystarczy jednak numer VIN i komputer połączony z Internetem, by uzyskać raport zawierający dane, a nawet zdjęcia pojazdu sprzed lat, w tym także te wykonane po poważniejszych uszkodzeniach. Na nic więc zachwalanie pojazdu przez zbywcę: fakty mówią same za siebie.

Nie trzeba chyba dodawać, że bazy danych zawierają też adnotacje o stanie licznika pojazdu: kto z nich skorzysta, ten nie da się nabrać nieuczciwemu zbywcy.

Przezorny zawsze zabezpieczony – dzięki wiedzy

Wyjątkowo przykrą niespodzianką dla nabywcy pojazdu używanego może być wizyta policji, po której po aucie zostaje już tylko wspomnienie, bo było kradzione. Również przed taką ewentualnością zabezpiecza weryfikacja VIN, czyli sprawdzenie historii pojazdu.

Przede wszystkim jednak da się z niej wyczytać – także w odniesieniu do pojazdu sprowadzonego z zagranicy – masę danych technicznych, informacji o wyposażeniu, przeglądach i naprawach, a nierzadko też o każdej zmianie właściciela. Tym samym zapewnienia sprzedawcy o bezwypadkowej historii i tylko jednym właścicielu dają się błyskawicznie sprawdzić.

Pozwala to przynajmniej na wstępną selekcję, na przykład podczas przeglądania ofert w serwisach ogłoszeniowych i na portalach aukcyjnych.

Rzecz jasna, bazy danych to dużo, choć nie wszystko. Kto zatem chce być absolutnie pewien, że nie kupuje kota w worku, powinien upierać się przy starannych oględzinach pojazdu przez doświadczonego mechanika lub wizycie w autoryzowanej stacji obsługi. Bo wiadomo – strzeżonego…

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

DavidsDavids

0 0

Auto warto sprawdzić, by nie było niespodzianki. Sporo osób szuka specjalistów od turbosprężarek, a ja mogę polecić przede wszystkim AMserwis z Trójmiasta. 10:08, 31.08.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%