Zamknij

Teraz idź, ale drugim razem cię zabijemy...

10:54, 18.01.2019 Dawid Ziółkowski Aktualizacja: 17:06, 21.01.2019
Skomentuj Pani Jadwiga Majeran w lipcu skończy 88 lat. Czasy okupacji pamięta dobrze. - Nie daj Boże, żeby znowu kiedyś taka wojna była - kończy tymi słowami swą opowieść pani Jadwiga [Foto: zbiory prywatne] Pani Jadwiga Majeran w lipcu skończy 88 lat. Czasy okupacji pamięta dobrze. - Nie daj Boże, żeby znowu kiedyś taka wojna była - kończy tymi słowami swą opowieść pani Jadwiga [Foto: zbiory prywatne]

Świadków wydarzeń II wojny światowej i ich następstw ubywa z roku na rok. Swoimi wspomnieniami z tych bolesnych czasów podzieliła się ze mną Jadwiga Majeran.

Jadwiga Majeran prywatnie jest moją ciotką – najstarszą siostrą mojej babci. Urodzona w lipcu 1931 roku w Kodłutowie dość dobrze pamięta wydarzenia z września 1939 roku i kolejne lata niemieckiej okupacji, a następnie obecności Rosjan na terenach północnego Mazowsza. Niewiele osób dziś pamięta, że tuż za Mławą przebiegała granica z Rzeszą, co ułatwiło Niemcom błyskawiczne zajęcie mniejszych miejscowości, czy miast takich jak Kodłutowo, Unieck, Żychowo, czy Raciąż. W poniższej opowieści znajdują się wątki o mojej rodzinie – bliższej i dalszej. 

Ja miałam 8 lat jak ta wojna się zrobiła, a naszą Magdę wtedy święcili. Przyjechali z kościoła, a Niemcy już zaatakowali, wszystko uciekało, gdzie kto mógł to uciekał. U nas takie wierzby stały i rury były od studni i tatuś wołał: – Stasia kładź wszystko w te rury! Staniemy pod wierzby i jak nas zabiją, to wszystkich razem. Uciekali końmi naokoło, co to się wtedy działo…Jak ta wojna już się zaczęła to nie daj Boże. Mamusię zabrali Niemcy, żeby im coś tam pisała. Rutek był sołtysem, wszystko nam zabierał, wszystko. Tylko jedną krowę nam zostawił, a tak to zabierał wszystko - kury, krowy. Bo on tam z tymi Niemcami był. Ale mamusię później puścili, byliśmy małe dzieciaki – ja, Magda i Franek. Bo to ten sołtys wydał, ja już nie wiem za co. Nikomu nie wolno było chodzić, tu było pełno Niemców jak ta szkoła (budynek po byłej szkole podstawowej w Kodłutowie, przyp. autora). Tam było same wojsko szkopskie, ale ja wszędzie chodziłam. Taka dziewuszka byłam, to wszędzie weszłam. Do Uniecka chodziłam po naftę, bo wtedy naftą świecili. Do Raciąża chodziłam po wydziały – dawali kaszę, marmoladę, mąkę, takie rzeczy do życia. Wszystko było na kartki, na te becukrzaje (talony na żywność, ubrania i obuwie wprowadzone przez Niemców, przyp. autora). Bili, nie patrzyli, dzieci nie dzieci. Wszystko zabierali, książki mi zabrali bo nie wolno się było uczyć polskim dzieciom. 5 lat te szkopy tu byli.

Później jak nastali ruscy, to Niemcy napędzili wszystkich do kościoła, podminowali i chcieli tam wszystkich spalić, ale Bóg dał że nie zdążyli. Na plebanii siedział ten cały niemiecki komisarz. Żandarmi tu byli, wszystkie odmiany tego wojska. Nazabijali dużo, Chmielewskiego zabili, Siecińskiego Janka zabili. Jak przyjechało gestapo, to wydali go że zabił cielaka i zanosi Polakom mięso. Zabili go za to, taki ładny chłopak był. Chmielewskiego to trzymali na plebanii, później go wyprowadzili za stodołę co tam stała i go zastrzelili. Nawet oczy mu wydłubali. Za jakiś czas wprowadzili wydziały. Jak odstawiłeś 3 świniaki czy 2, to jednego mogłeś sobie zostawić. A tatuś jak to tatuś, nie odstawił żadnego, a jednego zabił a akurat jeździli Niemcy, sprawdzali. Tego świniaka włożyli pod siennik w kolebkę co w niej Magda leżała. Ja usiadłam i Magdę kołysałam, ale cała się trzęsłam. A tam w środku leżał zabity świniak, ale na szczęście już nie szukali. Kochany, to było nie daj Chryste Panie. Później przyszli ruski, wypędzili Niemców. Ludzie krzyczeli - ruski idą, będą mordować i my z naszej chałupy uciekliśmy do Adamskich. Tylko tatuś z dziadkiem zostali. Jeszcze jak Niemcy byli to Kozłowską stłukli i kazali jej iść do Gutkowa kopać kartofle. Później przyszli po tatusia. Pamiętam że mamusia wtedy krzyczała na niego, a ty taki nie taki dasz się szkopom bić i będziesz robił za darmo?! Pamiętam że wtedy tatuś mamusię uderzył, i krzyczał że za takie słowa to Niemcy mogliby zabić. Ale mamusia jak to mamusia, bohaterkę strugała. Ale tego tatusia nie zabrali w końcu. Później jak ruski nastali, to Niemcy jeszcze nadali podwodę Staśkowi Linkiewiczowi żeby zaprzęgał konie i jechał po komisarza do Uniecka, ale nie zdążył. My byliśmy wszyscy u tych Adamskich, Mamusia wzięła mnie i tych dzieciaków i poszliśmy. Jeszcze przyjechali tam starzy Mysiakowscy, ten chłop obłożony pierzynami bo był chory. A tam prędzej byśmy zginęli niż we własnym domu. Ten Linkiewicz pojechał po komisarza, ale już ruski tam byli, uprzedzili. Zabrali tych szkopów, bo tam byli jedni brązowi i czarni, czarni to z Gestapo. Zostawił to wszystko, konie i wóz i uciekł. Przez cmentarz, przez pola uciekł bo by go zabili za to, że po tego komisarza przyjechał. Później oni wystrzelili jakiś pocisk, jak bomba. Ale to wpadło w studnię, aż woda się wylała. Gdyby to spadło na dach to by nas wszystkich zabiło, ale to chyba tak Pan Bóg dał. Ten Linkiewicz wpadł i krzyczy: O Matko Boska, ludzie ruski we wsi! Rusków pełen Unieck! Adamszczak nie wiele myślący jak to usłyszał to złapał za nóż i zaczął krzyczeć że idzie sołtysa zabić, bo wydał Niemcom jego ojca i siostrę. Zarżnę skur*ysyna za to że mi siostrę zdradził i ojca! Ale jakoś go uspokoili i chyba nie poszedł. Ruchy nie mordowali tak jak Niemcy, ale też byli wredni. Mogli cię zabić na miejscu jak wódki chcieli a ty im nie chciałeś dać. Przychodzili i wołali wódki! Nie ma wódki. A dla germana to była?! Stara Milewska nasłała ich na tatusia. Powiedziała, żeby do nas przyszli, bo tatuś bimber pędzi. Przyszli i jeden mówi do tatusia:

- Dawaj wódkę a jak nie to cię zabiję! 
- Nie mam wódki, może to nie do mnie was wysłali. 
- A dla germana miałeś?!
- Nie miałem ani dla germana ani nie mam dla was. 

Żydzi podczas prac przymusowych w okupowanym Raciążu [Foto: Raciaz.eu]

Zaczęliśmy płakać, bo tatusia wyprowadzili i postawili pod ścianę. Dopiero od Siecińskich przyszli ruscy bo tam też siedzieli, byli starsi i tych wygonili. Niemcy jak byli tatusia też trzymali za obrok 24 godziny. Znaleźli resztki zboża w toku, a nie można było paść konia zbożem (Niemcy wymagali, aby zwierzęta gospodarskie, a w szczególności konie były dobrze utrzymane, jednak surowo zakazane było karmienie ich zbożem. Złamanie takiego zakazu było surowo karane, nawet śmiercią). Tatuś mówił że to były resztki, ale go zabrali do Uniecka. Tam go tak stłukli… Jak wrócił to był cały czarny, posiniaczony, pokrwawiony. Jak już był w domu to opowiadał że myślał już że go zabiją, że już nie wróci. Za ten obrok dostał 80 marek kary. Jak go wypuścili to pożyczył je od księdza i im zapłacił. Ale od tego pobicia dostał później raka i umarł jak miał 57 lat. Ja miałam najgorzej, bo musiałam wszędzie chodzić, a ja byłam dzieciakiem. Jak wracałam z Raciąża szłam przez Kodłutowo, bo też chodzili przez pola. Kasza pomieszała mi się z cukrem, bo z 5 razy się przewróciłam z tego strachu. Ale mówię idę, wola Boska. Zabiją mnie to zabiją. Chodziłam w takich drewnianych korkach, pamiętam że to było w listopadzie. Doszłam do szkoły, a to już była godzina policyjna i słyszę z daleka Halt! Halt! Zaczęli się drzeć. Stanęła a oni pytają się skąd ja idę, bo po polsku też umieli. Mówię że idę z Raciąża, ze sprawunkami i tak długo byłam w kolejce bo było dużo ludzi. A gdzie ty idziesz? Pokazałam im. Wziął ode mnie torbę i mówi idź na przód. Szłam ale oglądałam się przez ramię, bałam się że mnie wyprowadzą i zabiją. Przyprowadzili mnie po dom. Teraz idź, ale jak znowu będziesz wracać w godzinie policyjnej to cię zabijemy. Ja im podziękowałam, zabrałam torbę, tatuś otworzył mi drzwi a ja ze strachu upadłam na podłogę. Nie mogłam wymówić słowa. Nikt nie chciał nigdy pójść, bo wszyscy się bali. A jak potem o tym opowiadałam, to nie wierzył mi nikt. Niemcy karali nawet jak znaleźli nieczystości na podwórzu. 

Plac Mickiewicza w Raciążu - 1939 lub 1940 rok. [Źródło: fotopolska.eu]

Pamiętam jeszcze jak Niemcy uciekali przed ruskimi i schowali się u nas w stodole. Pełna stodoła żołnierzy była! Stało tam takie stare łóżko i zostawili na nim całe taśmy z kulami do karabinu. Tatuś strasznie się bał, co z tym zrobić. Był tam niedaleko taki dół od wybierania gliny, tam dużo wody było. Wszystko to wrzucił w ten dół.

Po tym wszystkim wcale nie było lepiej, bo się bandy porobiły. Też zabijali ludzi. Byli i z Kodłutowa i z Żychowa, z Sobocina. Jedni drugich zabijali. Poszli do Gutkowa, szukali starego Lisa co był chyba sołtysem. Jak przyszli go szukać to wlazł na szopę i zakopał się w sianie. Nie znaleźli lisa, to zabili trzy kobiety. Jego córkę, jego żonę i taką starą Kowalską. Pamiętam jak prowadzili trzy trumny. Drugim razem wyprowadzili trzech Pawliniaków, koło takiego dębu w Gutkowie. Pozabijali ich na drodze. Tatuś nasz też się bardzo bał. Raz Żochowskiemu obstawili całą chałupę bo ktoś powiedział że on jest szewcem (Żochowscy mieszkali tuż obok moich pradziadków, przyp. autora). Całą noc robił im buty, a chałupa była obstawiona karabinem maszynowym. Raz stłukli taką Jadwigę od Adamskich, bo pokazywali jej zdjęcia jakichś chłopów czy ich poznaje, ona mówiła że nie. Ktoś im powiedział że im skłamała, to tak ją stłukli że nie daj Boże. To jeszcze gorsza banda była niż ruski i szkopy. Bo nie pytali cię czy byłeś winny czy nie tylko zabili. Później albo się rozeszli, albo ich wyłapali. Ja już nie pamiętam. Nie daj Boże żeby znowu kiedyś taka wojna była.

(Dawid Ziółkowski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

GoscGosc

11 2

"To jeszcze gorsza banda była niż ruski i szkopy. Bo nie pytali cię czy byłeś winny czy nie tylko zabili". Teraz na takie bandy mówi się "Wyklęci" i ich imieniem nazywa się ulice. To tak gwoli przypomnienia. 19:43, 18.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

TomekTomek

2 0

A teraz ludzie narzekają 09:26, 21.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%