Pielgrzymi z Warmii w strugach deszczu przemierzali we wtorek drogi naszego powiatu, który opuszczą w środę po Mszy świętej w czerwińskiej bazylice. Tegoroczna pielgrzymka jest inna od poprzednich nie tylko pod względem liczby uczestników, których w tym roku wraz z obsługą wędruje 62, ale także jej długości. To efekt pandemii koronawirusa. Przejście grupy przez powiat płoński też jest inne. Pątników nie witają mieszkańcy, a przedstawiciele parafii, którzy utrudzonych trasą podejmują posiłkiem.
Goście z Gietrzwałdu śniadanie tradycyjnie zjedli przy smardzewskim sanktuarium, gdzie czekały na nich nie tylko ciepłe naleśniki, ale też tosty i hot-dogi przygotowane przez mieszkańców Słoszewa Kolonii.
– W tym roku jest wyznaczona tylko jedna grupa z jednej wioski, by zachować wszelkie zasady bezpieczeństwa. I oczywiście tak jak w poprzednich latach tak samo i w tym roku bardzo serdecznie i gościnnie przyjmujemy pielgrzymów na śniadaniu – mówił ks. Henryk Dymek, kustosz sanktuarium w Smardzewie.
Pielgrzymi całą trasę pokonują z zachowaniem odpowiedniego dystansu, który nie obejmuje jedynie członków rodzin. Okoliczne kościoły nawiedzają w maseczkach, a przed wejściem do świątyń dezynfekują dłonie.
– Dbamy szczególnie o bezpieczeństwo i swoje, i wszystkich pielgrzymów, ale też o mieszkańców, tych gospodarzy, którzy nas witają po trasie. Jest ich bardzo mało, myślę, że to ze względu pandemię – twierdzi ks. Paweł Szumowski, kierownik pielgrzymki. Grupa, której przewodniczy, jest nieliczna. Pątnicy pokonają w sumie setki kilometrów bez wymiany jej uczestników. Pielgrzymi w tym roku nie nocują też u mieszkańców, a w namiotach, które trzeba codziennie składać. Dodatkowy trud i obostrzenia nie zniechęciły nawet rodzin, które wędrują z małymi dziećmi. Najmłodszy pątnik ma 9 miesięcy.
– Jest to przede wszystkim wyzwanie faktycznie jak dla mnie jako ojca, ponieważ jakby nie patrzeć dzidziuś jest mały, żona dalej karmi, mamy jeszcze dwóch synów, którzy też z nami dzielnie pielgrzymują – wyjaśnia Łukasz Balcer, który wędruje do Częstochowy z żoną oraz trzema synami. – Poza tym jak się idzie z dziećmi, to naprawdę nie myśli się o własnym bólu, tylko o tym, żeby wszystko ogarnąć – dodaje Martyna Balcer.
Warmińscy pielgrzymi tradycyjnie zjedli obiad w świetlicy w Strachowie ufundowany przez mieszkańców Strubin, Gabinety Lekarskie Medicum w Płońsku, Cukiernię Zbigniewa Dołęgowskiego oraz redakcję 'Płońsk w Sieci'. Nocleg spędzą w Naruszewie, z którego wyruszą do Czerwińska nad Wisłą, gdzie w towarzystwie rodzin i znajomych wezmą udział we Mszy świętej odprawionej przez świeżo wyświęconych kapłanów uczestniczących w pielgrzymce.
Warmińscy pątnicy wyruszyli z Gietrzwałdu ostatniego dnia lipca. Na Jasną Górę dotrą 12 sierpnia.
Pielgrzymów odwiedził w Strachowie ks. Janusz Rumiński, proboszcz Parafii pw. św. Michała Archanioła w Płońsku [Foto: Łukasz Wielechowski]
Wkurzony16:14, 04.08.2020
I przez takie wędrówki rozprzestrzenia się wirus, a potem w danym powiecie zabronią wesel albo pozwalają zakłady pracy. Siedzieć w domu! 16:14, 04.08.2020
Ewelina21:38, 04.08.2020
6 5
Przez wirusa zostałeś pozbawiony wizyt u swojego psychoanalityka. Współczuję 21:38, 04.08.2020
Pff16:42, 05.08.2020
5 2
Jaka mundra Pani Ewelinka 16:42, 05.08.2020
Pff16:45, 05.08.2020
6 1
Przejdzie taka kawalkada. Spotykają po drodze zarażonych I zarażają dalej. A potem statystyce wzrośnie poziom zachorowan I wprowadzą restrykcje do zakładów pracy, na weselach itd. Bo ktoś za wszelką cenę akurat w tym roku musi iść modlić się. 16:45, 05.08.2020