Zamknij

Z miłości do mężczyzny, narodziła się miłość do Juve [WYWIAD PwS]

11:45, 31.12.2018 Rozmawiał Dawid Ziółkowski Aktualizacja: 12:01, 31.12.2018
Skomentuj Aleksandra ze swoją rodziną w barwach Juventusu Turyn [Foto: zbiory prywatne] Aleksandra ze swoją rodziną w barwach Juventusu Turyn [Foto: zbiory prywatne]

Choć według stereotypów kobieta i piłka nożna to dwie zupełnie inne bajki, nasza rozmówczyni jest całkowitym zaprzeczeniem takiej tezy. Aleksandra Gładka, mieszkanka Krajkowa w gminie Raciąż, to wierny kibic Juventus Turyn. Swoją wiedzą mogłaby zaskoczyć niejednego faceta. 

[Dawid Ziółkowski] Mówiąc piłka nożna myślimy najczęściej, że to dyscyplina dla mężczyzn. Skąd więc zamiłowanie do tego sportu u kobiety?

[Aleksandra Gładka] W moim przypadku, trzeba cofnąć się bardzo daleko w przeszłość. Odkąd pamiętam piłka nożna była obecna w moim życiu. Mój brat był bramkarzem w miejscowym klubie "Błękitni", z kolegami z podwórka głównie grało się w nogę. W gimnazjum grałam w szkolnej drużynie dziewcząt w piłkę nożną, bez większych sukcesów co prawda, ale faktem jest, że nikt nie zajął się naszym rozwojem na tym polu. Byłyśmy bo byłyśmy, ale nawet treningów jako takich nie było, o regularnych można było pomarzyć. Cóż od zawsze był to mój ulubiony sport. Zawsze mówiłam, że nie lubię biegać, chyba że za piłką. Cieszy mnie fakt, że kobieca piłka nożna się rozwija. Nie wiem czy Pan wie, ale w żeńskiej sekcji „Juve” mamy swoją rodaczkę Aleksandrę Sikorę, grającą od tego sezonu na pozycji pomocnika lub obrońcy.

No właśnie, „Juve”... Najczęściej sympatie kibiców do klubów zagranicznych rozkładają się między FC Barceloną a Realem Madryt. Czemu akurat Juventus Turyn?

Tak naprawdę nigdy nie miałam ulubionego klubu. Nie byłam fanką oglądania futbolu w telewizji, raczej lubiłam patrzeć jak koledzy grają na szkolnym boisku, więc nie miałam pojęcia o klubach ligach i innych piłkarskich tematach. Jak to u dziewczyny. Skąd Juventus? Cóż z miłości do mężczyzny, narodziła się miłość do jego ukochanego klubu, choć Barcelonę też lubię i im kibicuje, chyba że spotyka się z „Juve” wtedy sprawa jest jasna. Ale myślę, że los od zawsze pchał mnie w ramiona włoskiej ligi - mój brat jest kibicem Rossonerich (AC Milan, przyp. red.).

Kto kogo „zaraził” pasją do kibicowania „Juve”? Pani swojego męża czy może odwrotnie?

Definitywnie mąż zaraził mnie. Tak naprawdę to on jest prawdziwym kibicem, ja przy nim to tylko drobny fan.

Synów trzeba było przekonywać do zamiłowania rodziców, czy od razu się „wciągnęli”? 

Z naszymi synami jest nieco inaczej. Starszy nie jest jakimś wielkim fanem sportu. Wiadomo., tata to wyrocznia w tym temacie, więc naśladując mimowolnie kibicuje „Juve”. Młodszy jest jeszcze chyba za mały na jakiekolwiek deklaracje odnośnie jaki klub lubi, chociaż moim zdaniem jest bardziej sportowym typem człowieka i uwielbia grać w piłkę. Obawiam się jednak, że jego miłością może stać się „Barca” (FC Barcelona, przyp. red.) - wybierając sobie koszulkę - padło na Messiego. W każdym bądź razie nie mamy zamiaru ich do niczego zmuszać, mają wolny wybór.

Mecz „Bianconerich” to zawsze najważniejszy punkt weekendu? 

W przypadku mojego męża owszem, ze mną bywa różnie, ale gdy mąż jest akurat w pracy, oglądam sama i staram się relacjonować mu na bieżąco, no i oczywiście nagrywam.

Zdarzyło się, że jakaś rodzinna impreza przeszła Pani koło nosa, bo akurat kolidowała z meczem Juventusu?

Oj nie, rodzina mimo wszystko jest najważniejsza. Na mecz można zawsze zerknąć w internecie, a przynajmniej z wynikiem być na bieżąco. Choć zdarza się, że dzielimy się z mężem wtedy obowiązkami, ja zabawiam gości, on ogląda i mnie informuje.

Z tego co zauważyłem na Instagramie dużo czyta Pani o swoim klubie. Jakie książki są już na półce? 

Niestety nie tak dużo jakbym sobie życzyła. Na pewno w najbliższym czasie uzupełnię braki w biblioteczce, na razie mam w posiadaniu dwie książki - "Gramy dalej" Alessandro Del Piero i "Gigi Buffon Numer 1".

Oglądanie meczów to dla Pani równocześnie okazja do podziwiania przystojnych zawodników, czy to jednak nie ma aż takiego znaczenia?

Cóż, gdybym zaprzeczył pewnie nikt by mi nie uwierzył, jednak bardziej lubię emocje, które towarzyszą oglądaniu meczów. Uwielbiam włoską piłkę nożną chyba najbardziej ze wszystkich lig. Serie A jest dla mnie najbardziej emocjonująca, a przystojni piłkarze, to bardzo miły dla oka element futbolu. 

Który z piłkarzy ubierających biało-czarną koszulkę jest dla Pani idolem? A może jest ich kilku? 

Na pewno jest ich kilku, ale dla mnie „numero uno” po wsze czasy będzie Gianluigi Buffon. Mąż mnie zaraził „Juve”, ale dzięki Gigiemu pokochałam „Starą Damę” (przydomek klubu, przyp. red.). W drodze na supermecz do Gdańska między Juventusem a Lechią Gdańsk przeczytałam książkę Gigiego, wtedy coś się zmieniło, a gdy zobaczyłam go na murawie na żywo pokochałam ten klub na amen. W taki sposób pokazał swoją miłość do klubu w książce, że poprzez jego słowa zaraziłam się ta miłością. Co prawda nie gra już w biało czarnych barwach, ale dla mnie zawsze będzie najważniejszym z „Bianconerich” (przydomek klubu, przyp. red.). Bardzo lubię także byłego już gracza Juve „Il Principio” Claudio Marchisio – książę również jest ikoną. Z obecnie grających uwielbiam Mario Mandzukicia, Giorgio Chielliniego, Duglasa Costę (za szybkość) i Leonardo Bonnuciego. Wiem też że dla wielu największym bohaterem „Juve” zawsze będzie Alex (Alessandro Del Piero), niestety przez to, że zaczęłam interesować się „Starą Damą” po jego odejściu, nie potrafię widzieć w nim mojego idola, ale bardzo go podziwiam za talent i szanuję. Cieszy mnie również fakt, że miejsce Gigiego w bramce zajął Wojtek Szczęsny - zawsze miło jest gdy rodak gra w ukochanym klubie.

W tym sezonie „Stara Dama” pewnie prowadzi w lidze włoskiej. 26 maja będzie świętowanie mistrzostwa? 

Oczywiście że tak. „Scudetto” (mistrzostwo Włoch, przyp. red.) zostaje w Turynie, ósme z rzędu.

Jakie jest Pani największe marzenie związane z pasją do kibicowania Juventusowi? 

Chyba nie trudno się domyślić. Zobaczyć Juventus na żywo na Allianz Stadium z całą rodziną (najlepiej w meczu z Interem albo Napoli) i z całych sił zaśpiewać JUVE STORIA DI UN GRANDE AMORE...

(Rozmawiał Dawid Ziółkowski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

looploop

6 7

no sensacja. Już nie macie o czym pisać ???? Żenada. 12:10, 31.12.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RedakcjaRedakcja

8 0

Szczęśliwego Nowego Roku :-) 13:20, 31.12.2018


reo

Z ostatniej chwili..Z ostatniej chwili..

7 3

Na ul.Padlewskiego interewncja przed blokiem. Piją alkohol na ławce.
Do tematu wrócimy. 15:19, 31.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%