- Gdy tylko usłyszałem o takim biegu, postanowiłem, że muszę spróbować czegoś nowego, innego niż to co zawsze biegam - mówi naszej redakcji płońszczanin Piotr Liszewski, który w weekend zameldował się w warszawskim hotelu Marriott, gdzie odbył się 24 Bieg MER 2020 - Marriott Everest Run - 24-godzinny bieg po schodach, którego celem jest pokonanie odległości odpowiadającej wspinaczce na najwyższy szczyt świata
Dwudniowa impreza ma formułę wyzwania, pozbawiona jest rywalizacji czasowej. Przerwy między poszczególnymi wejściami na szczyt mogą być dowolnie długie. Na uczestników „wyprawy” czekają regeneracyjne strefy odpoczynku. Wszyscy zawodnicy wchodzą jedną klatką schodową, a zjeżdżają windą, podaje organizator wydarzenia.
Uczestnicy biegu musieli 65 razy wejść z poziomu 1 na 42 piętro hotelu. Jeśli udała im się ta sztuka, to tak jakby zdobyli najwyższy szczyt świata, jakim jest właśnie Mount Everest, którego wysokość wynosi 8848 m n.p.m.
- Mnie osobiście udało się pokonać tą wysokość 51 razy, co jest odpowiednikiem szczytu Aconcagua który ma wysokość 6962. Mały niedosyt pozostaje, ale liczę się też z tym, że byłem typowym debiutantem w tego typu imprezie - ocenia Piotrek. - Mądrzejszy o doświadczenia z tej edycji zapewne za rok wrócę mocniejszy. Jeśli chodzi o organizację to jak na wszystkich tego typu imprezach są plusy i minusy, ale nie ma co zawracać sobie tym głowy. Najważniejsze, że każdy z nas zdobył swój mały Everest, taki na jaki było go stać, wracając do domu w pełnym zdrowiu i zadowoleniu - dodaje płońszczanin.
Wynik naszego biegacza pozwolił mu uplasować się na 62. pozycji pośród 155 uczestników. Gratulujemy, Piotrek!
Plonszczanin17:24, 09.02.2020
Brawo Ty. Chodz jedne dobre wiesci nie patologia!! 17:24, 09.02.2020
Anty!!!19:25, 09.02.2020
6 1
To też jest patologia tyle po schodach chodzić! 19:25, 09.02.2020