Big Brother w toaletach. Pracodawca może cię podglądać nawet w łazience. Zgodnie z prawem.

Kilka dni po uchwaleniu nowych przepisów resort pracy przekazał propozycję zmiany tej kontrowersyjnej regulacji resortowi cyfryzacji. Ministerstwo Cyfryzacji nie uwzględniło jednak tej uwagi.

Choć przepisy regulujące monitoring w miejscu pracy weszły w życie niecałe dwa miesiące temu, przy okazji wprowadzania przepisów o RODO, to już wywołują liczne kontrowersje. 

Najistotniejsza dotyczy możliwości stosowania kamer w toaletach i łazienkach oraz pomieszczeniach zajmowanych przez zakładowe związki. 

Ich monitorowanie jest dopuszczalne w wyjątkowych sytuacjach - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".

Gazeta zaznacza, że artykuł 222 par. 2 kodeksu pracy zakłada, że monitoring nie obejmuje pomieszczeń sanitarnych, szatni, stołówek oraz palarni lub pomieszczeń udostępnianych organizacji związkowej. Jest jednak możliwy, jeśli jest niezbędny np. dla zapewnienia bezpieczeństwa pracowników lub ochrony mienia firmy i nie naruszy dóbr osobistych zatrudnionych oraz wolności i niezależności związków zawodowych. 

Firma musi wówczas zadbać też o to, aby na podstawie nagrania niemożliwe było rozpoznanie osób.

Eksperci w rozmowie z "DGP" wskazują, że przepis ten może prowadzić do licznych naruszeń podstawowych praw człowieka, w tym poszanowania jego sfery intymnej. Podobnie uważają związki zawodowe.

Dziennik zaznacza, że kilka dni po uchwaleniu nowych przepisów resort pracy przekazał propozycję zmiany tej kontrowersyjnej regulacji resortowi cyfryzacji. Ministerstwo Cyfryzacji nie uwzględniło jednak tej uwagi. Spór między resortami trwa.